Szła wolno. Z każdym krokiem coraz bardziej się bała, ale przecież wszystko musi się ułożyć- pocieszała się. Chyba najbardziej przerażało ją, że Liam sobie kogoś znajdzie, a może już znalazł. Minęły niecałe trzy tygodnie od kąt wyjechała, ale Martyna na pewno nie marnowała czasu. Z resztą rozumie ją też by o niego walczyła, gdyby była na jej miejscu. Ale nie zniesie jeżeli Liam ją odrzuci....
Liam chodził w tę i z powrotem. Myślał o Izie. Bardzo za nią tęsknił, na początku ich związku miał wątpliwości, ale teraz wie, że kocha ją nad życie. Ale to, że wyjechała, bez słowa oznacza, że go nie kocha, Udowodniła, że nic dla niej nie znaczy, a on nigdy jej już nie zaufa. Źle się z tym wszystkim czuje, Martyna wyznała mu miłość, ale nie wie czy potrafi ją pokochać.....
Martyna stała przed lustrem poprawiając fryzurę, musi wyglądac powalająco, dla Liama oczywiście. On nie jest pewien swoich uczuć, jest zagubiony i ona doskonal to rozumie dla dlaczego nie miałaby troszeczkę, no dosłownie odrobinę pomóc szczęściu. Dlatego postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Ma już nawet pewnie pomysł. I nie zniesie, jeżeli ją odrzuci....
Niall podszedł do Dominiki i delikatnie dotknął jej brzuszka, który już troszeczkę urósł. To już połowa czwartego miesiąca. Od kąt dowiedział się, że zostanie ojcem jest najszczęśliwszym facetem na świecie. Będzie ojcem, planuje z Dominiką ślub, będzie cudownie. Nawet urządził już pokój dla dziecka. Wszystko się ułoży. Wyszedł na zewnątrz i wyjechał autem z garażu....
Dominika poprawiła swój makijaż i zeszła na dół. Niall czekał na nią w samochodzie. Uśmiechnęła się, gdy dotknęła swój brzuch. -Kocham cię- szepnęła. Gdy postanowiła, że przeprowadzi się wraz z przyjaciółkami do Londynu, nawet przez chwilę, nie pomyślała, że będzie taka szczęśliwa. Wyszła na zewnątrz. Horan na jej widok uśmiechnął się szeroko, a ona pocałował go o usta....
Harry był bardzo zdenerwowany koncertem Julii. Chyba najbardziej obawiał się Justina. Ufa Julii, bynajmniej bardzo się stara, ale kiedy widzi Biebera w pobliżu w jego głowie od razu włącza się czerwone światło i nie potrafi się opanować. Nie może jej stracić, nie zniesie tego....
Julia z każdą chwilą była coraz bardziej zestresowana. Ale jeżeli się nie uda? A jeżeli się pomyli? Przewróci? Zafałszuje? Chodziła w te i z powrotem. Oddychaj głęboko- powtarzała.- Wszystko będzie dobrze, dasz radę. Upiła łyk wody, nie może zbyt dużo pic jeszcze potrzeby fizjologiczne się odezwą. Poszła jeszcze dom łazienki za chwilę Justin przyjedzie.!
Justin jak zwykle nie powinien się stresować, ale niestety dzisiaj jest inaczej. Nie może zawalić, musi to dla niej zrobić i to oczywiste, że jak najlepiej. Tak bardzo ją kocha, nie może jej zawieść. Po tym jak wybrała Harrego myślał, że się zabije, był wściekły, zwiedziony i zły na cały świat, ale obiecał sobie, że będzie silny, przecież nie wszystko jeszcze stracone. Podjechał pod jej dom, a gdy ujrzał ja serce mocniej mu zabiło. I pomyśleć, że dopiero jadą do stylistów, przecież ona już teraz wygląda jak anioł. Wsiadła do samochodu z uśmiechem.
-Hej- powiedziała cicho. Popatrzył na nią, jego wzrok przyciągnęły oczy, w których tańczyły iskierki.
-No to jedziemy- odpalił silnik.
__________________________________________________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział.Jak się podoba, wiem, że krótki, ale nie miałam czasu, a z resztą sami ocieńcie.
Kocham ;****
niedziela, 5 maja 2013
niedziela, 28 kwietnia 2013
Prolog części 2
-Zadzwonię, gdy dojadę do hotelu- powiedziała Iza, gdy żegnała się ze swoją mamą. Za pół godziny ma samolot- wraca do Londynu, do przyjaciół. O ile jej wybaczą. Źle postąpiła i bardzo tego żałuje.
Wieczorem jest koncert Julii i Justina. Bilety kupiła już dwa tygodnie temu. Kiedy postanowiła, że wraca i chce odzyskac ich zaufanie i przyjaźń.
Lot nie trwał długo, trochę się bała jak ja przyjmą, ale pocieszała się, że jest silna i będzie walczyc, aby udowodnic im, że zasługuje na wybaczenie.
Najbardziej jednak zależało jej na Liamie. Zostawiła go samego, a on przecież tak bardzo się o nią troszczył. Przecież to nie jego wina, że Martyna się w nim zakochała, z resztą nie dziwi się jej.
Zamówiła taksówkę i czekała. Samochód podjechał po piętnastu minutach, wsadziła walizki i ruszyła pod hotel.
Była 17, gdy poszła szykować się na koncert. Była coraz bardziej zestresowana. 'Dasz radę'- powtarzała w kółko. Po pół godzinie była gotowa.
Nie założyła nic specjalnego, ale jak na nią to i tak dużo. Chwilę zastanawiała się czy iść pieszo, czy zadzwonić po taksówkę. Ale skoro miała jeszcze godzinę, postanowiła iść pieszo może to ją trochę rozluźni.
_____________________________________________________
Mamy prolog części drugiej.
Nie wiem kiedy pierwszy rozdział, ale postaram się może we czwartek. Zobaczymy.
Czy odpowiada wam taki rodzaj pisania??? Tak jakby obserwatora??
Wieczorem jest koncert Julii i Justina. Bilety kupiła już dwa tygodnie temu. Kiedy postanowiła, że wraca i chce odzyskac ich zaufanie i przyjaźń.
Lot nie trwał długo, trochę się bała jak ja przyjmą, ale pocieszała się, że jest silna i będzie walczyc, aby udowodnic im, że zasługuje na wybaczenie.
Najbardziej jednak zależało jej na Liamie. Zostawiła go samego, a on przecież tak bardzo się o nią troszczył. Przecież to nie jego wina, że Martyna się w nim zakochała, z resztą nie dziwi się jej.
Zamówiła taksówkę i czekała. Samochód podjechał po piętnastu minutach, wsadziła walizki i ruszyła pod hotel.
Była 17, gdy poszła szykować się na koncert. Była coraz bardziej zestresowana. 'Dasz radę'- powtarzała w kółko. Po pół godzinie była gotowa.
Nie założyła nic specjalnego, ale jak na nią to i tak dużo. Chwilę zastanawiała się czy iść pieszo, czy zadzwonić po taksówkę. Ale skoro miała jeszcze godzinę, postanowiła iść pieszo może to ją trochę rozluźni.
_____________________________________________________
Mamy prolog części drugiej.
Nie wiem kiedy pierwszy rozdział, ale postaram się może we czwartek. Zobaczymy.
Czy odpowiada wam taki rodzaj pisania??? Tak jakby obserwatora??
niedziela, 21 kwietnia 2013
Epilog!
Gdy Taylor wyszła usiadłam z wrażenia. Nigdy nie przypuszczałam, że może kłamać w tak ważnej sprawie. Harry usiadł obok mnie.
-Nie wierzę, że to zrobiła- przyznał po chwili ciszy. Pokiwałam w zamyśleniu głową- Omal nie rozbiła naszego związku. Przez nią mogłaś wybrać Justina, a ja chybabym zwariował.
Dotknęłam jego ręki.
-Na szczęście nasza miłość jest silniejsza- powiedziałam i mocno go pocałowałam. Tak bardzo cieszyłam się, że jest blisko.
-To co jemy tę kolację?- zapytałam, gdy odsunęłam się od niego.
-Mam dla ciebie niespodziankę, za półgodziny wylatujemy do Francji- powiedział- Jestem spakowany, ale ty powinnaś się pośpieszyć- powiedział, a ja szybko pobiegłam na górę. Wrzuciłam kilka (prawie wszystkie) ciuchów do torby. Jakoś po piętnastu minutach byłam gotowa.
Lecieliśmy godzinę. Ciągle trzymałam Harrego za rękę. Nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę, że jestem z Harrym szczęśliwa.
Gdy wylądowaliśmy Hazza zamówił taksówkę. Oczywiście nie obyło się bez autografów dla fanek i zdjęć. Ale byłam cierpliwa, kilka dziewczyn chciało mieć także ze mną. Byłam troszeczkę zdziwiona, ale zgodziłam się. Był wieczór, więc gdy weszliśmy do pokoju od razu położyliśmy się spać.
*******************************************************
Obudziłam się o 10, Hazza spał jeszcze słodko. Pocałował go lekko w nos i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Włosy rozpuściłam. Po godzinie razem zeszliśmy na śniadanie.
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam, gdy weszliśmy do pokoju.
-Pójdziemy na plażę- oznajmił- Mam dla ciebie kolejną niespodziankę.
Uśmiechnęłam się.
-W takim razie chodźmy.
Do plaży nie było daleko, więc po chwili byliśmy na miejscu.
-Ale tu pięknie- wyszeptałam, gdy zobaczyłam to piękne miejsce. Na plaży leżało mnóstwo kwiatów.Odwróciłam się w stronę Harrego.- Mówiłam ci już, że bardzo cię kocham?
Objął mnie w tali i pocałował w czoło.
-Coś tam wspominałaś- pocałował mnie. Czułam motyle w brzuchu to było takie cudownie.
- Twój pocałunek jest jak kawałek czekolady..na jednym trudno poprzestać- powiedziałam.Uśmiechnął się.
-Bardzo cię kocham- szepnął.
-Ja ciebie bardziej- popatrzyłam w jego oczy i zatonęłam. Z resztą który to już raz. Wziął mnie za rękę i razem szliśmy w kierunku wody.
- Harry...- zaczęłam-...Dziękuje ci za wszytko, za to, że jesteś moim życiem.
Odwróciła się w moim kierunku.
-Będziesz przy mnie??- zapytał.
-Zawsze- dodałam i mocno pocałowałam.
THE END
___________________________________________
DZIĘKUJĘ ZA TE DWIEŚCIE DWADZIEŚCIA KOMENTARZY
I PRAWIE DWA TYSIĄCE SIEDEMSET WYŚWIETLEŃ.
Następnej części z główną bohaterką Izą spodziewajcie się gdzieś w maju.
Kocham was!
-Nie wierzę, że to zrobiła- przyznał po chwili ciszy. Pokiwałam w zamyśleniu głową- Omal nie rozbiła naszego związku. Przez nią mogłaś wybrać Justina, a ja chybabym zwariował.
Dotknęłam jego ręki.
-Na szczęście nasza miłość jest silniejsza- powiedziałam i mocno go pocałowałam. Tak bardzo cieszyłam się, że jest blisko.
-To co jemy tę kolację?- zapytałam, gdy odsunęłam się od niego.
-Mam dla ciebie niespodziankę, za półgodziny wylatujemy do Francji- powiedział- Jestem spakowany, ale ty powinnaś się pośpieszyć- powiedział, a ja szybko pobiegłam na górę. Wrzuciłam kilka (prawie wszystkie) ciuchów do torby. Jakoś po piętnastu minutach byłam gotowa.
Lecieliśmy godzinę. Ciągle trzymałam Harrego za rękę. Nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę, że jestem z Harrym szczęśliwa.
Gdy wylądowaliśmy Hazza zamówił taksówkę. Oczywiście nie obyło się bez autografów dla fanek i zdjęć. Ale byłam cierpliwa, kilka dziewczyn chciało mieć także ze mną. Byłam troszeczkę zdziwiona, ale zgodziłam się. Był wieczór, więc gdy weszliśmy do pokoju od razu położyliśmy się spać.
*******************************************************
Obudziłam się o 10, Hazza spał jeszcze słodko. Pocałował go lekko w nos i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Włosy rozpuściłam. Po godzinie razem zeszliśmy na śniadanie.
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam, gdy weszliśmy do pokoju.
-Pójdziemy na plażę- oznajmił- Mam dla ciebie kolejną niespodziankę.
Uśmiechnęłam się.
-W takim razie chodźmy.
Do plaży nie było daleko, więc po chwili byliśmy na miejscu.
-Ale tu pięknie- wyszeptałam, gdy zobaczyłam to piękne miejsce. Na plaży leżało mnóstwo kwiatów.Odwróciłam się w stronę Harrego.- Mówiłam ci już, że bardzo cię kocham?
Objął mnie w tali i pocałował w czoło.
-Coś tam wspominałaś- pocałował mnie. Czułam motyle w brzuchu to było takie cudownie.
- Twój pocałunek jest jak kawałek czekolady..na jednym trudno poprzestać- powiedziałam.Uśmiechnął się.
-Bardzo cię kocham- szepnął.
-Ja ciebie bardziej- popatrzyłam w jego oczy i zatonęłam. Z resztą który to już raz. Wziął mnie za rękę i razem szliśmy w kierunku wody.
- Harry...- zaczęłam-...Dziękuje ci za wszytko, za to, że jesteś moim życiem.
Odwróciła się w moim kierunku.
-Będziesz przy mnie??- zapytał.
-Zawsze- dodałam i mocno pocałowałam.
THE END
___________________________________________
DZIĘKUJĘ ZA TE DWIEŚCIE DWADZIEŚCIA KOMENTARZY
I PRAWIE DWA TYSIĄCE SIEDEMSET WYŚWIETLEŃ.
Następnej części z główną bohaterką Izą spodziewajcie się gdzieś w maju.
Kocham was!
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Rozdział 37 "Udawałaś?"
-Zaprosiłem was tutaj- zaczął uroczyście, a chłopcy zaczęli się z
niego nabijać- Chciałbym powiedzieć, wam, że Julia dała mi drugą
szanse....-wszyscy uśmiechnęli się szeroko i zaczęli nam gratulować.
-No nareszcie - powiedział Zayn i mocno mnie przytulił- Powodzenia.
I tak wszyscy mnie przytulili.
-My też musimy wam coś powiedzieć- zaczęła Dominika. Wszyscy spojrzeli na nią wyczekująco-...Ja i Niall...Spodziewamy się dziecka- powiedziała , a wszyscy patrzyli na nią zdziwieni.
-Cudownie!! Zostanę ciocią!!- powiedziałam po czym przybiegłam do niej i mocno ja przytuliłam. no i jak się pewnie domyślacie wszyscy zaczęli im gratulować.
-Ja chcę być chrzestną!- oznajmiłam.
-W takim razie ja chrzestnym- Hazza objął mnie w tali.
O pierwszej wszyscy udali się do siebie. Było naprawdę fajnie. Wszyscy tańczyli, dużo się śmialiśmy. Spałam oczywiście wtulona w Harrego. Czułam się taka bezpieczna.
Obudziłam się około 11. Harry przyglądał mi się.
-Dzień dobry- przywitałam go.
-Dzień dobry ślicznotko- pocałował mnie w czoło. Po chwili znalazł się nade mną. Przyciągnęłam go do siebie.
-Kocham cię- szepnął.
-Ja ciebie bardziej- odpowiedziałam- Głodna jestem- oznajmiłam.
-Na co masz ochotę?- wstał niechętnie.
-Jajecznica- powiedziałam. Ja także wstałam. Wzięłam długi prysznic, umyłam włosy i porządnie wysuszyłam. Założyłam to. Gdy zeszłam na dół Harry mocno mnie przytulił
-Śniadanie gotowe- powiedział.
Gdy zjedliśmy Hazza poszedł się ubrać, bo przedtem chodził w samych bokserkach. Awwwww!!!! Sprzątałam w w kuchni, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Justin.Chwilę milczeliśmy i przyglądaliśmy sobie.
-Cześć- powiedziałam wreszcie zmieszana. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że Jus się tu zjawi.
-Cześć. Mogę?- zapytał. Skinęłam głową- Wiem, że nie chcesz mnie widzieć...-zaczął.
-Nie. Chciałabym, abyśmy nadal byli przyjaciółmi- powiedziałam.
-Nie wiem... Nie wiem czy to mi wystarczy- przyznał- Przyszedłem, aby powiedzieć ci, że wszystko już gotowe. Chodzi mi o teledysk. Za dwa tygodnie mamy koncert- powiedział.
-Dobrze. Zadzwonię dopytać się o szczegóły- powiedziałam.
-W takim razie do usłyszenia- powiedział i wyszedł. Było mi bardzo przykro. Tak bardzo chciałam, żeby między nami były jak dawniej. Ale zasłużyłam sobie na to. Nie będę się pocieszac.
Usiadłam w salonie, gdy do Harry zszedł ze schodów. Usiadł obok mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
-Co jest słoneczko?- zapytał i pocałował mnie w czoło. Po chwili znalazłam się w jego ramionach.
-Justin tu był- przyznałam. Spoważniał nagle- Powiedział, że za dwa tygodnie mamy koncert i wyszedł- powiedziałam.
-Masz z nim koncert?- był wyraźnie niezadowolony
-Tak, ale Harry nie masz się o co martwic- powiedziałam do niego- Kocham cię.
-Wiem, ale...- pokręcił przecząco głową- Muszę ci ufać- powiedział.
-Bardzo dobra postawa- dotknęłam jego policzka.
-Kocham cię- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Całowaliśmy się chwilę. I to bardzo długa chwilę ;***..
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam, gdy się od niego odsunęłam.
-Wolne mam dopiero wieczorem.- powiedział.
-Szkoda. Ale nie martw się, wykorzystamy ten wieczór. Przygotuje pyszna kolację. A teraz wybiorę się na zakupy z Martyną- podsunęłam- Muszę kupić parę ciuchów.
-W takim razie zawiozę cię- powiedział- masz tu moja kartę kredytową.
-Nie musisz..- zaczęłam.
-Kochanie, to co moje jest i twoje, więc nie dyskutuj- podał mi swój portfel, a ja wyjęłam z niego kartę kredytową.
-I jak ci się układa z Liamem?- zapytałam Martynę, gdy siedziałyśmy w kawiarni dwie godziny później.
-wyznałam mu, że go kocham, ale on powiedział, że nadal czuje coś do Izy i że potrzebuje czasu- powiedziała smutna.
-Oj, nie przejmuj się. Wszystko się jakoś ułoży- pocieszałam ją- A co w sprawie podpalenia?
-Wszyscy podejrzewają Igora. Ale dochodzenie trwa. Nie dostałaś jeszcze wezwania na przesłuchanie.
-Nie, ale pewnie mnie to nie ominie- powiedziałam niezadowolona, płacąc kelnerce za nasze kawy.
Wstąpiłyśmy jeszcze do Reservedu i wróciłyśmy do domu. Harrego jeszcze nie było. Poszłam, więc na górę i rozpakowałam swoje zakupy. Chyba trochę przesadziłam, ale co mi tam. Raz się żyje. Gdy zeszłam na dół, wzięłam się za przygotowywanie kolacji.
Harry wrócił gdzieś o 19, a ja miałam już wszystko przyszykowane.
-Mówiłem ci kiedyś, że jest niezastąpiona?- zapytał i pocałował mnie w policzek.
-Ja też się kocham- odpowiedziałam, a Hazza uśmiechnął się. Tylko wiecie tak bosko. Nagle zadzwoniła jego komórka. Szybko odebrał, ale jego mina mnie zaniepokoiła. Patrzył na mnie jakoś smutnie?
-Jasne- powiedział niezadowolony- Czekamy...- rozłączył się.
-Co jest?- zapytałam.
-Taylor chce się z nami spotkać- powiedział- Będzie to za dwadzieścia minut.
Usiadłam niezadowolona na kanapie. Styles usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.
-Posłuchaj...- zaczął. Pokręciłam przecząco głową.
-Mówiłam, że powinieneś uczestniczyc w wychowaniu dziecka i pomagać Taylor, ale zdecydowanie gorzej będzie mi to znieść niż sądziłam.
-Ona nic dla mnie nie znaczy. Jest matka mojego dziecka nic więcej- zapewnił mnie.-Tylko ciebie kocham...
Pocałował mnie delikatnie w usta. Uśmiechnęłam, a właściwie zmusiłam się do uśmiechu.
Gdy Taylor przyszła powiedziałam:
-Zostawię was samych.
-Chciałam porozmawiać też z tobą- oznajmiła. Weszliśmy do salonu.
-Nie wiem jak zacząc...- przyznała- Przyszłam, aby was przeprosić.
-Za co?- zapytałam.
-Dużo myślałam i doszłam do wniosku, że nie mogę dłużej tego ciągnąc. Nie jestem w ciąży.
Popatrzyliśmy na nią zaskoczeni. Nie wierzyłam własnym uszom.
-Udawałaś?- zapytałam.
-Myślałam, że Harry wróci do mnie, że wszystko się ułoży albo zajdę w ciążę.
Zapadła długa cisza.
-Wiem, że bardzo was skrzywdziłam, dlatego proszę o wybaczenie- powiedziała i spuściła wzrok.
________________________________________________________________________
Miał byc ostatni, ale myślę, że nie pasuje na epilog, więc następny nim będzie.
Wymyśliłam ostatnio, że może zrobić drugą część, ale główną bohaterką była by np. Iza???
Co sądzicie o tym pomyśle???
Proszę o komentarze <333
-No nareszcie - powiedział Zayn i mocno mnie przytulił- Powodzenia.
I tak wszyscy mnie przytulili.
-My też musimy wam coś powiedzieć- zaczęła Dominika. Wszyscy spojrzeli na nią wyczekująco-...Ja i Niall...Spodziewamy się dziecka- powiedziała , a wszyscy patrzyli na nią zdziwieni.
-Cudownie!! Zostanę ciocią!!- powiedziałam po czym przybiegłam do niej i mocno ja przytuliłam. no i jak się pewnie domyślacie wszyscy zaczęli im gratulować.
-Ja chcę być chrzestną!- oznajmiłam.
-W takim razie ja chrzestnym- Hazza objął mnie w tali.
O pierwszej wszyscy udali się do siebie. Było naprawdę fajnie. Wszyscy tańczyli, dużo się śmialiśmy. Spałam oczywiście wtulona w Harrego. Czułam się taka bezpieczna.
Obudziłam się około 11. Harry przyglądał mi się.
-Dzień dobry- przywitałam go.
-Dzień dobry ślicznotko- pocałował mnie w czoło. Po chwili znalazł się nade mną. Przyciągnęłam go do siebie.
-Kocham cię- szepnął.
-Ja ciebie bardziej- odpowiedziałam- Głodna jestem- oznajmiłam.
-Na co masz ochotę?- wstał niechętnie.
-Jajecznica- powiedziałam. Ja także wstałam. Wzięłam długi prysznic, umyłam włosy i porządnie wysuszyłam. Założyłam to. Gdy zeszłam na dół Harry mocno mnie przytulił
-Śniadanie gotowe- powiedział.
Gdy zjedliśmy Hazza poszedł się ubrać, bo przedtem chodził w samych bokserkach. Awwwww!!!! Sprzątałam w w kuchni, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Justin.Chwilę milczeliśmy i przyglądaliśmy sobie.
-Cześć- powiedziałam wreszcie zmieszana. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że Jus się tu zjawi.
-Cześć. Mogę?- zapytał. Skinęłam głową- Wiem, że nie chcesz mnie widzieć...-zaczął.
-Nie. Chciałabym, abyśmy nadal byli przyjaciółmi- powiedziałam.
-Nie wiem... Nie wiem czy to mi wystarczy- przyznał- Przyszedłem, aby powiedzieć ci, że wszystko już gotowe. Chodzi mi o teledysk. Za dwa tygodnie mamy koncert- powiedział.
-Dobrze. Zadzwonię dopytać się o szczegóły- powiedziałam.
-W takim razie do usłyszenia- powiedział i wyszedł. Było mi bardzo przykro. Tak bardzo chciałam, żeby między nami były jak dawniej. Ale zasłużyłam sobie na to. Nie będę się pocieszac.
Usiadłam w salonie, gdy do Harry zszedł ze schodów. Usiadł obok mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
-Co jest słoneczko?- zapytał i pocałował mnie w czoło. Po chwili znalazłam się w jego ramionach.
-Justin tu był- przyznałam. Spoważniał nagle- Powiedział, że za dwa tygodnie mamy koncert i wyszedł- powiedziałam.
-Masz z nim koncert?- był wyraźnie niezadowolony
-Tak, ale Harry nie masz się o co martwic- powiedziałam do niego- Kocham cię.
-Wiem, ale...- pokręcił przecząco głową- Muszę ci ufać- powiedział.
-Bardzo dobra postawa- dotknęłam jego policzka.
-Kocham cię- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Całowaliśmy się chwilę. I to bardzo długa chwilę ;***..
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam, gdy się od niego odsunęłam.
-Wolne mam dopiero wieczorem.- powiedział.
-Szkoda. Ale nie martw się, wykorzystamy ten wieczór. Przygotuje pyszna kolację. A teraz wybiorę się na zakupy z Martyną- podsunęłam- Muszę kupić parę ciuchów.
-W takim razie zawiozę cię- powiedział- masz tu moja kartę kredytową.
-Nie musisz..- zaczęłam.
-Kochanie, to co moje jest i twoje, więc nie dyskutuj- podał mi swój portfel, a ja wyjęłam z niego kartę kredytową.
-I jak ci się układa z Liamem?- zapytałam Martynę, gdy siedziałyśmy w kawiarni dwie godziny później.
-wyznałam mu, że go kocham, ale on powiedział, że nadal czuje coś do Izy i że potrzebuje czasu- powiedziała smutna.
-Oj, nie przejmuj się. Wszystko się jakoś ułoży- pocieszałam ją- A co w sprawie podpalenia?
-Wszyscy podejrzewają Igora. Ale dochodzenie trwa. Nie dostałaś jeszcze wezwania na przesłuchanie.
-Nie, ale pewnie mnie to nie ominie- powiedziałam niezadowolona, płacąc kelnerce za nasze kawy.
Wstąpiłyśmy jeszcze do Reservedu i wróciłyśmy do domu. Harrego jeszcze nie było. Poszłam, więc na górę i rozpakowałam swoje zakupy. Chyba trochę przesadziłam, ale co mi tam. Raz się żyje. Gdy zeszłam na dół, wzięłam się za przygotowywanie kolacji.
Harry wrócił gdzieś o 19, a ja miałam już wszystko przyszykowane.
-Mówiłem ci kiedyś, że jest niezastąpiona?- zapytał i pocałował mnie w policzek.
-Ja też się kocham- odpowiedziałam, a Hazza uśmiechnął się. Tylko wiecie tak bosko. Nagle zadzwoniła jego komórka. Szybko odebrał, ale jego mina mnie zaniepokoiła. Patrzył na mnie jakoś smutnie?
-Jasne- powiedział niezadowolony- Czekamy...- rozłączył się.
-Co jest?- zapytałam.
-Taylor chce się z nami spotkać- powiedział- Będzie to za dwadzieścia minut.
Usiadłam niezadowolona na kanapie. Styles usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.
-Posłuchaj...- zaczął. Pokręciłam przecząco głową.
-Mówiłam, że powinieneś uczestniczyc w wychowaniu dziecka i pomagać Taylor, ale zdecydowanie gorzej będzie mi to znieść niż sądziłam.
-Ona nic dla mnie nie znaczy. Jest matka mojego dziecka nic więcej- zapewnił mnie.-Tylko ciebie kocham...
Pocałował mnie delikatnie w usta. Uśmiechnęłam, a właściwie zmusiłam się do uśmiechu.
Gdy Taylor przyszła powiedziałam:
-Zostawię was samych.
-Chciałam porozmawiać też z tobą- oznajmiła. Weszliśmy do salonu.
-Nie wiem jak zacząc...- przyznała- Przyszłam, aby was przeprosić.
-Za co?- zapytałam.
-Dużo myślałam i doszłam do wniosku, że nie mogę dłużej tego ciągnąc. Nie jestem w ciąży.
Popatrzyliśmy na nią zaskoczeni. Nie wierzyłam własnym uszom.
-Udawałaś?- zapytałam.
-Myślałam, że Harry wróci do mnie, że wszystko się ułoży albo zajdę w ciążę.
Zapadła długa cisza.
-Wiem, że bardzo was skrzywdziłam, dlatego proszę o wybaczenie- powiedziała i spuściła wzrok.
________________________________________________________________________
Miał byc ostatni, ale myślę, że nie pasuje na epilog, więc następny nim będzie.
Wymyśliłam ostatnio, że może zrobić drugą część, ale główną bohaterką była by np. Iza???
Co sądzicie o tym pomyśle???
Proszę o komentarze <333
czwartek, 21 marca 2013
Rozdział 36 "No to jedziemy do domu!"
-Jus...Podjęłam decyzje...Ja...Kocham Harrego.-wydusiłam- Wybacz mi...Proszę...
-Jasne rozumiem-powiedział i wstał. Zaczęłam płakać. Czułam się fatalnie. Nie chciałam go skrzywdzić. Niepotrzebnie dałam mu nadzieję.
-Zaczekaj!- krzyknęłam za nim- Proszę!!!
-Dobrze się bawiłaś???
-Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić-mówiłam, a łzy spływały po moich policzkach. Wstałam i podeszłam do niego. Złapałam go za rękę. Popatrzył na mnie zraniony. W jego oczach zobaczyłam tyle bólu i złości.
- Wiem nie powinnam robić ci nadziei. Czuję się okropnie-mówiłam.
-Nie przejmuj się- powiedział po czym dotknął mojego policzka- W każdej wojnie jest przegrany. Po prostu jest mi przykro. Dbaj o siebie- pocałował mnie w policzek. Wyszedł z sali, a ja zapłakana wróciłam do łóżka. Przytuliłam się do poduszki i rozpłakałam się na dobre. Po chwili do sali wszedł Harry. Od razu mocno mnie przytulił.
-Kocham cie- szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie tez- odpowiedział po czym złożył na mych ustach gorący pocałunek. Całował mnie po policzkach i szyi i wrócił do ust.
-Kocham cie, kocham cię, kocham cie, kocham cie...- mówił chyba ze sto razy- Justin mi powiedział. Nie zdajesz sobie sprawy jak wielki kamień spadł mi z serca. Przytuliłam go.
-Obiecaj, że zawsze będziemy razem- powiedziałam.
-Obiecuję- powiedział i znów mnie pocałował. to najlepsze lekarstwo, a ja właśnie otrzymywałam go w wielkich ilościach. Gdy skończyliśmy (chociaż dla mnie to i tak było za krótko) położyliśmy się na łóżko. Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Leżeliśmy tak cały dzień i noc. Praktycznie ciągle się całowaliśmy.
-Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie- powiedział- Bardzo się bałem, że wybierzesz Justina. Nigdy bym tego nie przeżył, nie chciałbym nawet przez chwilę znajdować się na jego miejscu.
-Przepraszam, że tak długo zwlekałam, ale źle się z tym wszystkim czuję- mocniej mnie przytulił.
-Teraz już wszystko będzie dobrze- pocieszał mnie- Będziemy zawsze razem, będziemy mieć gromadkę dzieci- zaczął, ale zamilkł nagle. Popatrzyłam na niego.
-Długo nad tym wszystkim myślałam, musisz być blisko dziecka. Nawet Taylor- skrzywiłam się- Najważniejsze jest to, abyśmy zawsze się kochali i ufali sobie.
-Dziękuję- powiedział, a ja splotłam nasze ręce. Ziewnęłam.
-Śpij już. Jutro wracamy do domu. Musisz mieć siłę- powiedział.
-Dobranoc- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Oczywiście odwzajemnił pocałunek.
*****************Następnego dnia***********************
Obudziłam się w ramionach Harrego oczywiście. Przyglądałam mu się chwilę, a później delikatnie pocałowałam w usta. Uśmiechnął się, po czym przyciągnął mnie mocniej.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Dzień dobry słoneczko- odpowiedział. Do sali wszedł lekarz.
-Mam nadzieję, że mnie wypisujecie?- zapytałam. Zaśmiał się.
-Może się pani pakować, ale proszę co siebie dbać- powiedział poważnie.
-Nie się pan o to nie boi, ja będę ją pilnował- obiecał Harry. Założyłam to.
Gdy wyszliśmy ze szpitala Styles powiedział:
- No to jedziemy do domu!
Najpierw pojechaliśmy do Zayna, bo Malik zajmuje się Larym. gdy weszliśmy do środka obydwaj przybiegli mnie przywitać.
-cześć. Jak się czujesz?- zapytał Zayn.
-Dobrze- odpowiedziałam przytulając go. Pochyliłam się do pieska i jego także mocno przytuliłam.
-Wpadnijcie do nas z Perrie o 17- powiedział Hazza- Musimy wam coś bardzo ważnego powiedzieć.
Mulat popatrzył na nas podejrzliwie, ale nic nie powiedział.
-Dziękuję za wszystko- przytuliłam go po czym wzięłam Larego na ręce wyszliśmy z domu.
-Masz zamiar wszystkich zaprosić?- zapytałam.
-jeżeli chcesz możemy robić coś innego- odpowiedział i poruszył znacząco brwiami.
-Oj, zapomnij!- wykrzyknęłam oburzona wychodząc z auta, Lary szedł za mną- To gdzie będę spac?- zapytałam, gdy Styles otworzył mi drzwi.
- Jak to gdzie w mojej sypialni- powiedział, a ja przewróciłam oczami- Nie mów, że nie chcesz?- zapytał poważnie.
-Oj, skarbie- przytuliłam go, a on zaczął całować mnie po szyi. Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Gdy tylko przekroczyliśmy próg jego, a sorry naszego pokoju chłopak wpił się w moje usta. Zaskoczył mnie tym nagłym pocałunkiem. Trochę się zdenerwowałam, no wiecie jeszcze nigdy tego nie robiłam. Ale gdy Harry postawił mnie na ziemi i popatrzył mi w oczy, zarzuciłam mu ręce na szyję i wtedy się zatraciłam w tych jego paczadłach, które są najcudowniejsze na świecie. Przyciągnęłam go do siebie, a nasze ciała idealnie do siebie przylgnęły. To był powolny, lecz agresywny pocałunek. Nie śpieszyliśmy się. Zachłysnęłam się ze zdumienia, gdy poczułam jego rękę pod moją bluzką. wewnątrz mnie wybuchł pożar, zrobiło mi się ciepło, a przez ciało przeszedł dreszcz. Hazza to wyczuł, bo przerwał nasz pocałunek i szeroko się uśmiechnął.
-Kocham cie- wyszeptał mi w usta. Zatonęłam po raz kolejny w tych jego oczach.
-Kocham cię- odpowiedziałam i rzuciłam się na niego. Złapał mnie za pośladki i podniósł, a ja objęłam go nogami w pasie. przycisnął mnie do ściany i zaczął całować moją szyję....
O 15.00 wzięłam długi prysznic, a następnie zaczęłam przygotowania na imprezę. Harry we wszystkim chętnie mi pomagał, chociaż większość czasu spędzaliśmy na całowaniu
-Kocham cię- mówił co chwilę. Uśmiechałam się tylko i całowałam delikatnie w usta. Byłam bardzo szczęśliwa. O 16.45 poszłam na górę się przebrać. Długo wybierałam, nie zdajecie sobie sprawy jaki dziewczyny kupiły mi ciuchy. Kompletnie nie mój styl. No, ale jakoś to będzie. Po dziesięciu minutach wybrałam to. Włosy rozpuściłam.
-Wyglądasz cudownie- powiedział Hazza, gdy zjawiłam się w salonie.
-Ty też niczego sobie- poprawiłam mu kołnierzyk koszuli.
-Mówiłem ci już, że bardzo cie kocham?- zapytał po czym przyciągnął mnie do siebie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i odsunęłam się od Stylesa.
-Zabiję ich- powiedział- Zaraz!- krzyknął i złożył na moich ustach gorący pocałunek. Gdy się odsunęliśmy poszedł otworzyć drzwi, a już po chwili zjawił się w salonie w towarzystwie Nialla i Dominiki.
-Hej- przywitała mnie moja najlepsza przyjaciółka- Jak się czujesz?Przepraszam, że cię nie odwiedzałam w szpitalu, ale byłam u lekarza.-tłumaczyła się.
-Nie ma sprawy, ja się nią zająłem- powiedział mój chłopak i objął mnie w talii.
-Jesteś chora?- zapytałam zatroskana.
-nie, to..były badania kontrolne.- mówiła, ale nie uwierzyłam jej. Przyglądałam jej się chwilę, ale niczego nie wymyśliłam. Blondynka usiadła w tym czasie obok Nialla, który zajadał się żelkami. Po 20 minutach wszyscy byli już u nas w domu. Nagle Harry wstał i powiedział:
-Zaprosiłem was tutaj- zaczął uroczyście, a chłopcy zaczęli się z niego nabijac- Chciałbym powiedzieć, wam, że Julia dała mi drugą szanse....
__________________________________________________________________________
I mamy następny i przedostatni rozdział. Następny będzie epilog. Mam nadzieję, że się podoba?? Wiem trochę krótki, ale nie chciało mi się pisać dalej.
Chętnych zapraszam na nowy blog: http://julciamajnusz.blogspot.com/.
Zapraszam!!!
-Jasne rozumiem-powiedział i wstał. Zaczęłam płakać. Czułam się fatalnie. Nie chciałam go skrzywdzić. Niepotrzebnie dałam mu nadzieję.
-Zaczekaj!- krzyknęłam za nim- Proszę!!!
-Dobrze się bawiłaś???
-Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić-mówiłam, a łzy spływały po moich policzkach. Wstałam i podeszłam do niego. Złapałam go za rękę. Popatrzył na mnie zraniony. W jego oczach zobaczyłam tyle bólu i złości.
- Wiem nie powinnam robić ci nadziei. Czuję się okropnie-mówiłam.
-Nie przejmuj się- powiedział po czym dotknął mojego policzka- W każdej wojnie jest przegrany. Po prostu jest mi przykro. Dbaj o siebie- pocałował mnie w policzek. Wyszedł z sali, a ja zapłakana wróciłam do łóżka. Przytuliłam się do poduszki i rozpłakałam się na dobre. Po chwili do sali wszedł Harry. Od razu mocno mnie przytulił.
-Kocham cie- szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie tez- odpowiedział po czym złożył na mych ustach gorący pocałunek. Całował mnie po policzkach i szyi i wrócił do ust.
-Kocham cie, kocham cię, kocham cie, kocham cie...- mówił chyba ze sto razy- Justin mi powiedział. Nie zdajesz sobie sprawy jak wielki kamień spadł mi z serca. Przytuliłam go.
-Obiecaj, że zawsze będziemy razem- powiedziałam.
-Obiecuję- powiedział i znów mnie pocałował. to najlepsze lekarstwo, a ja właśnie otrzymywałam go w wielkich ilościach. Gdy skończyliśmy (chociaż dla mnie to i tak było za krótko) położyliśmy się na łóżko. Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Leżeliśmy tak cały dzień i noc. Praktycznie ciągle się całowaliśmy.
-Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie- powiedział- Bardzo się bałem, że wybierzesz Justina. Nigdy bym tego nie przeżył, nie chciałbym nawet przez chwilę znajdować się na jego miejscu.
-Przepraszam, że tak długo zwlekałam, ale źle się z tym wszystkim czuję- mocniej mnie przytulił.
-Teraz już wszystko będzie dobrze- pocieszał mnie- Będziemy zawsze razem, będziemy mieć gromadkę dzieci- zaczął, ale zamilkł nagle. Popatrzyłam na niego.
-Długo nad tym wszystkim myślałam, musisz być blisko dziecka. Nawet Taylor- skrzywiłam się- Najważniejsze jest to, abyśmy zawsze się kochali i ufali sobie.
-Dziękuję- powiedział, a ja splotłam nasze ręce. Ziewnęłam.
-Śpij już. Jutro wracamy do domu. Musisz mieć siłę- powiedział.
-Dobranoc- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Oczywiście odwzajemnił pocałunek.
*****************Następnego dnia***********************
Obudziłam się w ramionach Harrego oczywiście. Przyglądałam mu się chwilę, a później delikatnie pocałowałam w usta. Uśmiechnął się, po czym przyciągnął mnie mocniej.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Dzień dobry słoneczko- odpowiedział. Do sali wszedł lekarz.
-Mam nadzieję, że mnie wypisujecie?- zapytałam. Zaśmiał się.
-Może się pani pakować, ale proszę co siebie dbać- powiedział poważnie.
-Nie się pan o to nie boi, ja będę ją pilnował- obiecał Harry. Założyłam to.
Gdy wyszliśmy ze szpitala Styles powiedział:
- No to jedziemy do domu!
Najpierw pojechaliśmy do Zayna, bo Malik zajmuje się Larym. gdy weszliśmy do środka obydwaj przybiegli mnie przywitać.
-cześć. Jak się czujesz?- zapytał Zayn.
-Dobrze- odpowiedziałam przytulając go. Pochyliłam się do pieska i jego także mocno przytuliłam.
-Wpadnijcie do nas z Perrie o 17- powiedział Hazza- Musimy wam coś bardzo ważnego powiedzieć.
Mulat popatrzył na nas podejrzliwie, ale nic nie powiedział.
-Dziękuję za wszystko- przytuliłam go po czym wzięłam Larego na ręce wyszliśmy z domu.
-Masz zamiar wszystkich zaprosić?- zapytałam.
-jeżeli chcesz możemy robić coś innego- odpowiedział i poruszył znacząco brwiami.
-Oj, zapomnij!- wykrzyknęłam oburzona wychodząc z auta, Lary szedł za mną- To gdzie będę spac?- zapytałam, gdy Styles otworzył mi drzwi.
- Jak to gdzie w mojej sypialni- powiedział, a ja przewróciłam oczami- Nie mów, że nie chcesz?- zapytał poważnie.
-Oj, skarbie- przytuliłam go, a on zaczął całować mnie po szyi. Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Gdy tylko przekroczyliśmy próg jego, a sorry naszego pokoju chłopak wpił się w moje usta. Zaskoczył mnie tym nagłym pocałunkiem. Trochę się zdenerwowałam, no wiecie jeszcze nigdy tego nie robiłam. Ale gdy Harry postawił mnie na ziemi i popatrzył mi w oczy, zarzuciłam mu ręce na szyję i wtedy się zatraciłam w tych jego paczadłach, które są najcudowniejsze na świecie. Przyciągnęłam go do siebie, a nasze ciała idealnie do siebie przylgnęły. To był powolny, lecz agresywny pocałunek. Nie śpieszyliśmy się. Zachłysnęłam się ze zdumienia, gdy poczułam jego rękę pod moją bluzką. wewnątrz mnie wybuchł pożar, zrobiło mi się ciepło, a przez ciało przeszedł dreszcz. Hazza to wyczuł, bo przerwał nasz pocałunek i szeroko się uśmiechnął.
-Kocham cie- wyszeptał mi w usta. Zatonęłam po raz kolejny w tych jego oczach.
-Kocham cię- odpowiedziałam i rzuciłam się na niego. Złapał mnie za pośladki i podniósł, a ja objęłam go nogami w pasie. przycisnął mnie do ściany i zaczął całować moją szyję....
O 15.00 wzięłam długi prysznic, a następnie zaczęłam przygotowania na imprezę. Harry we wszystkim chętnie mi pomagał, chociaż większość czasu spędzaliśmy na całowaniu
-Kocham cię- mówił co chwilę. Uśmiechałam się tylko i całowałam delikatnie w usta. Byłam bardzo szczęśliwa. O 16.45 poszłam na górę się przebrać. Długo wybierałam, nie zdajecie sobie sprawy jaki dziewczyny kupiły mi ciuchy. Kompletnie nie mój styl. No, ale jakoś to będzie. Po dziesięciu minutach wybrałam to. Włosy rozpuściłam.
-Wyglądasz cudownie- powiedział Hazza, gdy zjawiłam się w salonie.
-Ty też niczego sobie- poprawiłam mu kołnierzyk koszuli.
-Mówiłem ci już, że bardzo cie kocham?- zapytał po czym przyciągnął mnie do siebie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i odsunęłam się od Stylesa.
-Zabiję ich- powiedział- Zaraz!- krzyknął i złożył na moich ustach gorący pocałunek. Gdy się odsunęliśmy poszedł otworzyć drzwi, a już po chwili zjawił się w salonie w towarzystwie Nialla i Dominiki.
-Hej- przywitała mnie moja najlepsza przyjaciółka- Jak się czujesz?Przepraszam, że cię nie odwiedzałam w szpitalu, ale byłam u lekarza.-tłumaczyła się.
-Nie ma sprawy, ja się nią zająłem- powiedział mój chłopak i objął mnie w talii.
-Jesteś chora?- zapytałam zatroskana.
-nie, to..były badania kontrolne.- mówiła, ale nie uwierzyłam jej. Przyglądałam jej się chwilę, ale niczego nie wymyśliłam. Blondynka usiadła w tym czasie obok Nialla, który zajadał się żelkami. Po 20 minutach wszyscy byli już u nas w domu. Nagle Harry wstał i powiedział:
-Zaprosiłem was tutaj- zaczął uroczyście, a chłopcy zaczęli się z niego nabijac- Chciałbym powiedzieć, wam, że Julia dała mi drugą szanse....
__________________________________________________________________________
I mamy następny i przedostatni rozdział. Następny będzie epilog. Mam nadzieję, że się podoba?? Wiem trochę krótki, ale nie chciało mi się pisać dalej.
Chętnych zapraszam na nowy blog: http://julciamajnusz.blogspot.com/.
Zapraszam!!!
wtorek, 12 marca 2013
Rozdział 35 "Chcę z tobą porozmawiać"
****************Tydzień później**************
Iza wychodzi dziś ze szpitala. Wszyscy bardzo się cieszą, ale najbardziej Liam. Ma nadzieje, że będzie mógł jej wszystko wyjaśnić. Oczywiście bardzo go wspieram, chociaż wiem, że rani to Martynę- jestem rozdarta. Ale nie tylko to mnie martwi. Harry i Justin powiedzieli mi, że powinnam w końcu wybrać. A ja kompletnie nie wiem co zrobić. Wiem, że zachowuję się samolubie zatrzymując ich przy sobie, ale nie chcę żadnego z nich stracić.Cały tydzień na tym wszystkim myślę i jestem coraz bardziej zmęczona. Praktycznie wcale nie śpię, albo budzą mnie koszmary, albo po prostu nie potrafię zasnąć.
Wstałam o 9 umyłam się i ubrałam. Lary czekał już na mnie zniecierpliwiony. Chciał już wyjść na spacer.
-Dobrze już wychodzimy- powiedziałam do niego- Tylko napiję się kawy.
W kuchni nikogo nie było. W zasadzie Eleanor i Dominika cały czas przebywają poza domem. Także mieszkam tu tylko ja, Martyna i Lary. A właśnie zapomniałam wspomnieć, że Igor nadal nachodzi blondynkę. Dostała kilka listów z pogróżkami no i takie tak różne zdjęcia jej i Liama, gdy wychodzi ze szpitala itp. Martyna bardzo się boi, ale my zachowujemy zimną krew.
Gdy wypiłam kawę poczułam się lepiej. Z małym wychodzę na spacer każdy wieczór i ranek. Nawet się przyzwyczaiłam. Gdy wróciłyśmy Iza siedziała już w salonie zawzięcie dyskutowała o czymś z Martyną.
-Hej- przywitałam ją. Osunęła się ode mnie. Zauważyłam, że ma jeszcze gips na ręce i nodze- Co jest??
-Wracam do Polski- oznajmiła. Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Dlaczego??- zapytałam równocześnie z Martyną.
-Nic mnie tu nie trzyma. A poza tym mam was już wszystkich serdecznie dość- powiedziała po czym wstała i poszła przy pomocy kuli oczywiście do swojego pokoju. Siedziałyśmy tak zaskoczone.
-Przepraszam- powiedziała po chwili blondynka.
-Daj, spokój. To nie twoja wina- pocieszałam ją.
-Ostatnio nic mi się nie układa- mówiła.
-A mi co się układa???- zapytałam- Harry i Justin czekają na moja odpowiedź, a ja nie wiem co zrobić. Iza jest zła o nie wiadomo co, a Dosi wciąż nie ma.I jeszcze Igor..- zaczęłam, ale szybko się zamknęłam.
-Jesteś o to zła?!?!!?- zapytała- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!?!
-Nie jestem zła. Ale się martwię. O ciebie- odrzekłam i mocno ja przytuliłam.- Dobra idę porozmawiać z naszą chorą, bo chyba coś jej na mózg usiadło, jeżeli myśli, że ja stąd puszczę- powiedziałam
-Nic mi nie usiadło na mózg- usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.
-Jejciu żartowałam- powiedziała po czym uśmiechnęłam się do niej jak najszerzej.
-Co się tak szczerzysz?!?!?! I tak wyjeżdżam. I to głównie dzięki tobie!- powiedziała. Popatrzyłam na nią zaskoczona. Martyna posłała mi spojrzenie w stylu "o co jej chodzi??".
-Możesz mi wytłumaczyć co ja takiego zrobiłam??
-Tak, bardzo chętnie- powiedziała- Nic nie powiedziałaś, że ta oto dama- wskazała na Martynę- Kocha się w MOIM chłopaku! Myślałam, ze jesteśmy przyjaciółkami. Ale skoro nie to coś ci teraz powiem. Myślisz, że jesteś taka cudowna, że możesz wybierać Harry czy Justin. A może że nagrywasz płytę tworzy cię nie wiadomo kim??? Przeliczyłaś się!!! Mam tak dość twoich odwiecznych problemów i dylematów "nie chcę skrzywdzić Harrego", "nie chcę stracić Justina". Żałosne. - powiedziała i ruszyła do drzwi- A i jeszcze jedno może poprzewracało mi się w głowie, ale tobie jeszcze bardziej. a co do ciebie- powiedziała do Martyny - to jesteś kompletną idiotką jeżeli uważasz, że Liam zakocha się w kimś takim jak ty- powiedziała i już jej nie było.
Stałyśmy tak kompletnie zaskoczone. To nie była nasza Iza. Taka zimna, bezlitosna i wyrachowana. Co się z nią stało???
-Przepraszam- powiedziałam i pobiegłam do siebie.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem czemu, ale było mi strasznie przykro. Nie rozumiałam Izy, mam nadzieję,że będę miła okazję z nią porozmawiać.Ostatnio dużo płaczę.
Leżałam jeszcze chwilę , gdy się uspokoiłam poszłam na nagrania teledysku. Kazano mi tam założyć takie coś. Już nie mogę się doczekać piątku, wtedy wreszcie wszystko się skończy. Nie żebym nie lubiła śpiewać, ale po prostu to wymaga dużo pracy i czasu, a ja ostatnio coraz gorzej się czuję, ale obiecałam sobie, że po skończeniu nagrań pojadę na długie wakacje.
Wróciłam gdzieś o 16. Lary od razu podbiegł do mnie szczęśliwy z mojego powrotu. Wzięła go na ręce i przygotowałam coś do jedzenia, sobie z resztą też. Po zjedzeniu poszłam do pokoju Martyny.
-Mogę?- zapytałam.
-Sorki nie teraz. Umówiłam się z... Liamem- powiedziała, zostawiłam to bez komentarza- Dominika u Nialla, El jeszcze w pracy, wróci późno, a Iza...- zaczęła, ale urwała, wtedy sobie przypomniałam, że no właśnie gdzie ona jest?- Przyszła po rzeczy o 15 miała samolot. Próbowałam ja zatrzymać, ale...- powiedziała, a głos jej się załamał.
-Nie myśl o tym. Idź i świetnie się baw- powiedziałam.Iza jest dorosła to jej wybór i choć będzie mi jej brakować, nie mogę załamać. Uśmiechnęła się i powiedziała.
-I jak wyglądam?????- wskazała na swoje ciuchy.
-Wyglądasz obłędnie.
-Lecę, bo się spóźnię- powiedziała po czym zniknęła za drzwiami. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Harry.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam.
-To dla ciebie- powiedział po czym wręczył mi ogromny bukiet kwiatów.
-Jejciu!- powiedziałam tylko.- Nie musiałeś.
-Dla ciebie to i tak za mało- powiedział i pocałował mnie w policzek, obiecał, że nie będzie przesadzać.
-A z jakiej to okazji?- zapytałam.
-Chciałbym zaprosić cię na kolacje- powiedział.
Spuściłam wzrok. Ostatnia kolacja z Justinem nie przebiegła dobrze, od tego czasu nie wiem co robić.
-Proszę zgódź się- błagał mnie- Żadnych pocałunków. Obiecuje- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Dobrze. O której mam być gotowa?- zapytałam.
-Będę o dziewiętnastej- powiedział po czym odwrócił się- Stop!- krzyknął nagle- Zapomniałem o czymś- powiedział, podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Do zobaczenia- szepnął. Zamknęłam drzwi po czym ruszyłam kuchni, aby wstawić kwiaty do wazonu.
-W takim razie musimy isć teraz na spacer- powiedziałam do Larego.
Nie chodziliśmy zbyt długo. Chyba jakieś półgodziny. Była 18, więc musiałam się trochę pośpieszyć, aby się nie spóźnić.Gdy dochodziliśmy do budynku zauważyłam, że z naszych okien wydobywa się dym!!! Mieszkanie się paliło!!! Od razu wyjęłam telefon i zadzwoniłam po straż pożarną. Musiałam zachować zimna krew. Strażacy zjawili się po 5 minutach,a ja w tym czasie chodziłam z mieszkania do mieszkania i kazałam ludziom wychodzić jak najprędzej. Gdy strażacy zaczęli gasić pożar usunęłam się na bok. Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie co się dzieje. Oparłam się o drzewo i zaczęłam głęboko oddychać. Nawet nie wiem gdzie zostawiłam Larego. Zaczęłam go wołać, ale nic. Zapytałam strażaków czy go nie widzieli, okazało się, że mały schował się w aucie. Kamień spadł mi z serca. Cały dzisiejszy dzień, to wszystko tak szybko się działo. Przytuliłam się do niego, bo bardzo tego potrzebowałam. Po pół godzinie przyjechał Harry, od razu do niego podbiegłam i mocno przytuliłam.
-Wszystko w porządku??- zapytał zatroskany.
-Teraz tak- powiedziałam i rozpłakałam się.
-Ciiii... - pogłaskał mnie po głowie. Tak bardzo cieszyłam się, że jest przy mnie. Nagle poczułam się, że kręci mi sie w głowie.
-Muszę usiąść- wyszeptałam tylko. Harry od razu znalazł się obok mnie.
-Co jest?- zapytał, ale jego głos dochodził jakby z oddali, jakbym znajdowała się pod wodą i coraz mniej byłam świadoma tego co dzieje się wokół. Harry chyba kogoś wołał, ale nic nie słyszałam, po chwili niczego też nie widziałam. Przed oczami miałam ciemność.
Gdy się obudziłam zrozumiałam, że jestem w szpitalu, na co wskazywały białe ściany. Poczułam, że ktoś ściska moja rękę i szepcze moje imię. Odwróciłam się w ego stronę. To Harry.
-Witaj księżniczko- powiedział i pocałował moją rękę.
-Co się stało?- zapytałam szeptem.
-Nie myśl o tym. Masz odpoczywać.- pogłaskał mnie po głowie- Tak bardzo się martwiłem.
-Co z mieszkanie?- zapytałam- Gdzie dziewczyny?
- Nikomu nic się nie stało. Z mieszkania nie wiele się uratowało, ale o nic się nie martw. Dziewczyny zamieszkały u chłopaków i były na wielkich zakupach, tobie też kupiły kilka ciuchów. A ty oczywiście zamieszkasz ze mną. Jutro cię wypisują-powiedział.
-A tak w ogóle jaki dzisiaj dzień?? Która godzina??
-Dziś siódmy sierpień, a teraz jest godzina dwunasta popołudniu. Całą noc słodko spałaś.- powiedział- A, i jeszcze bardzo ważna sprawa masz zakaz denerwowania się, płaczu i nie chce słyszeć, że nie jesteś głodna. Będę cię osobiście karmił- dotknął mojego policzka- Nieźle mnie wystraszyłaś wiesz?
-Dobrze, że jesteś- powiedziałam po czy, wzięłam jego rękę w swoje. Nagle drzwi sali otworzyły się i zobaczyłam w nich Justina.
-Przepraszam, że przeszkadzam..- zaczął.
-Dobrze, że jesteś- powiedziałam - Chcę z tobą porozmawiać. W cztery oczy- spojrzałam na Harrego.
-Jasne- powiedział nie zbyt zadowolony- Będę na korytarzu- zwrócił się do Justina.
Gdy drzwi się zamknęły Jus usiadł na krześle.
-No co jest maleńka??- zapytał.
-Jus...Podjęłam decyzje.....
__________________________________________________
I mamy kolejny! Mam nadzieję, że się podoba?!?!?!
obiecałam się, że będzie ten będzie lepszy, starałam się jak mogłam.
No i jak myślicie kogo wybierze Julia???
Iza wychodzi dziś ze szpitala. Wszyscy bardzo się cieszą, ale najbardziej Liam. Ma nadzieje, że będzie mógł jej wszystko wyjaśnić. Oczywiście bardzo go wspieram, chociaż wiem, że rani to Martynę- jestem rozdarta. Ale nie tylko to mnie martwi. Harry i Justin powiedzieli mi, że powinnam w końcu wybrać. A ja kompletnie nie wiem co zrobić. Wiem, że zachowuję się samolubie zatrzymując ich przy sobie, ale nie chcę żadnego z nich stracić.Cały tydzień na tym wszystkim myślę i jestem coraz bardziej zmęczona. Praktycznie wcale nie śpię, albo budzą mnie koszmary, albo po prostu nie potrafię zasnąć.
Wstałam o 9 umyłam się i ubrałam. Lary czekał już na mnie zniecierpliwiony. Chciał już wyjść na spacer.
-Dobrze już wychodzimy- powiedziałam do niego- Tylko napiję się kawy.
W kuchni nikogo nie było. W zasadzie Eleanor i Dominika cały czas przebywają poza domem. Także mieszkam tu tylko ja, Martyna i Lary. A właśnie zapomniałam wspomnieć, że Igor nadal nachodzi blondynkę. Dostała kilka listów z pogróżkami no i takie tak różne zdjęcia jej i Liama, gdy wychodzi ze szpitala itp. Martyna bardzo się boi, ale my zachowujemy zimną krew.
Gdy wypiłam kawę poczułam się lepiej. Z małym wychodzę na spacer każdy wieczór i ranek. Nawet się przyzwyczaiłam. Gdy wróciłyśmy Iza siedziała już w salonie zawzięcie dyskutowała o czymś z Martyną.
-Hej- przywitałam ją. Osunęła się ode mnie. Zauważyłam, że ma jeszcze gips na ręce i nodze- Co jest??
-Wracam do Polski- oznajmiła. Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Dlaczego??- zapytałam równocześnie z Martyną.
-Nic mnie tu nie trzyma. A poza tym mam was już wszystkich serdecznie dość- powiedziała po czym wstała i poszła przy pomocy kuli oczywiście do swojego pokoju. Siedziałyśmy tak zaskoczone.
-Przepraszam- powiedziała po chwili blondynka.
-Daj, spokój. To nie twoja wina- pocieszałam ją.
-Ostatnio nic mi się nie układa- mówiła.
-A mi co się układa???- zapytałam- Harry i Justin czekają na moja odpowiedź, a ja nie wiem co zrobić. Iza jest zła o nie wiadomo co, a Dosi wciąż nie ma.I jeszcze Igor..- zaczęłam, ale szybko się zamknęłam.
-Jesteś o to zła?!?!!?- zapytała- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!?!
-Nie jestem zła. Ale się martwię. O ciebie- odrzekłam i mocno ja przytuliłam.- Dobra idę porozmawiać z naszą chorą, bo chyba coś jej na mózg usiadło, jeżeli myśli, że ja stąd puszczę- powiedziałam
-Nic mi nie usiadło na mózg- usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.
-Jejciu żartowałam- powiedziała po czym uśmiechnęłam się do niej jak najszerzej.
-Co się tak szczerzysz?!?!?! I tak wyjeżdżam. I to głównie dzięki tobie!- powiedziała. Popatrzyłam na nią zaskoczona. Martyna posłała mi spojrzenie w stylu "o co jej chodzi??".
-Możesz mi wytłumaczyć co ja takiego zrobiłam??
-Tak, bardzo chętnie- powiedziała- Nic nie powiedziałaś, że ta oto dama- wskazała na Martynę- Kocha się w MOIM chłopaku! Myślałam, ze jesteśmy przyjaciółkami. Ale skoro nie to coś ci teraz powiem. Myślisz, że jesteś taka cudowna, że możesz wybierać Harry czy Justin. A może że nagrywasz płytę tworzy cię nie wiadomo kim??? Przeliczyłaś się!!! Mam tak dość twoich odwiecznych problemów i dylematów "nie chcę skrzywdzić Harrego", "nie chcę stracić Justina". Żałosne. - powiedziała i ruszyła do drzwi- A i jeszcze jedno może poprzewracało mi się w głowie, ale tobie jeszcze bardziej. a co do ciebie- powiedziała do Martyny - to jesteś kompletną idiotką jeżeli uważasz, że Liam zakocha się w kimś takim jak ty- powiedziała i już jej nie było.
Stałyśmy tak kompletnie zaskoczone. To nie była nasza Iza. Taka zimna, bezlitosna i wyrachowana. Co się z nią stało???
-Przepraszam- powiedziałam i pobiegłam do siebie.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem czemu, ale było mi strasznie przykro. Nie rozumiałam Izy, mam nadzieję,że będę miła okazję z nią porozmawiać.Ostatnio dużo płaczę.
Leżałam jeszcze chwilę , gdy się uspokoiłam poszłam na nagrania teledysku. Kazano mi tam założyć takie coś. Już nie mogę się doczekać piątku, wtedy wreszcie wszystko się skończy. Nie żebym nie lubiła śpiewać, ale po prostu to wymaga dużo pracy i czasu, a ja ostatnio coraz gorzej się czuję, ale obiecałam sobie, że po skończeniu nagrań pojadę na długie wakacje.
Wróciłam gdzieś o 16. Lary od razu podbiegł do mnie szczęśliwy z mojego powrotu. Wzięła go na ręce i przygotowałam coś do jedzenia, sobie z resztą też. Po zjedzeniu poszłam do pokoju Martyny.
-Mogę?- zapytałam.
-Sorki nie teraz. Umówiłam się z... Liamem- powiedziała, zostawiłam to bez komentarza- Dominika u Nialla, El jeszcze w pracy, wróci późno, a Iza...- zaczęła, ale urwała, wtedy sobie przypomniałam, że no właśnie gdzie ona jest?- Przyszła po rzeczy o 15 miała samolot. Próbowałam ja zatrzymać, ale...- powiedziała, a głos jej się załamał.
-Nie myśl o tym. Idź i świetnie się baw- powiedziałam.Iza jest dorosła to jej wybór i choć będzie mi jej brakować, nie mogę załamać. Uśmiechnęła się i powiedziała.
-I jak wyglądam?????- wskazała na swoje ciuchy.
-Wyglądasz obłędnie.
-Lecę, bo się spóźnię- powiedziała po czym zniknęła za drzwiami. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Harry.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam.
-To dla ciebie- powiedział po czym wręczył mi ogromny bukiet kwiatów.
-Jejciu!- powiedziałam tylko.- Nie musiałeś.
-Dla ciebie to i tak za mało- powiedział i pocałował mnie w policzek, obiecał, że nie będzie przesadzać.
-A z jakiej to okazji?- zapytałam.
-Chciałbym zaprosić cię na kolacje- powiedział.
Spuściłam wzrok. Ostatnia kolacja z Justinem nie przebiegła dobrze, od tego czasu nie wiem co robić.
-Proszę zgódź się- błagał mnie- Żadnych pocałunków. Obiecuje- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Dobrze. O której mam być gotowa?- zapytałam.
-Będę o dziewiętnastej- powiedział po czym odwrócił się- Stop!- krzyknął nagle- Zapomniałem o czymś- powiedział, podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Do zobaczenia- szepnął. Zamknęłam drzwi po czym ruszyłam kuchni, aby wstawić kwiaty do wazonu.
-W takim razie musimy isć teraz na spacer- powiedziałam do Larego.
Nie chodziliśmy zbyt długo. Chyba jakieś półgodziny. Była 18, więc musiałam się trochę pośpieszyć, aby się nie spóźnić.Gdy dochodziliśmy do budynku zauważyłam, że z naszych okien wydobywa się dym!!! Mieszkanie się paliło!!! Od razu wyjęłam telefon i zadzwoniłam po straż pożarną. Musiałam zachować zimna krew. Strażacy zjawili się po 5 minutach,a ja w tym czasie chodziłam z mieszkania do mieszkania i kazałam ludziom wychodzić jak najprędzej. Gdy strażacy zaczęli gasić pożar usunęłam się na bok. Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie co się dzieje. Oparłam się o drzewo i zaczęłam głęboko oddychać. Nawet nie wiem gdzie zostawiłam Larego. Zaczęłam go wołać, ale nic. Zapytałam strażaków czy go nie widzieli, okazało się, że mały schował się w aucie. Kamień spadł mi z serca. Cały dzisiejszy dzień, to wszystko tak szybko się działo. Przytuliłam się do niego, bo bardzo tego potrzebowałam. Po pół godzinie przyjechał Harry, od razu do niego podbiegłam i mocno przytuliłam.
-Wszystko w porządku??- zapytał zatroskany.
-Teraz tak- powiedziałam i rozpłakałam się.
-Ciiii... - pogłaskał mnie po głowie. Tak bardzo cieszyłam się, że jest przy mnie. Nagle poczułam się, że kręci mi sie w głowie.
-Muszę usiąść- wyszeptałam tylko. Harry od razu znalazł się obok mnie.
-Co jest?- zapytał, ale jego głos dochodził jakby z oddali, jakbym znajdowała się pod wodą i coraz mniej byłam świadoma tego co dzieje się wokół. Harry chyba kogoś wołał, ale nic nie słyszałam, po chwili niczego też nie widziałam. Przed oczami miałam ciemność.
Gdy się obudziłam zrozumiałam, że jestem w szpitalu, na co wskazywały białe ściany. Poczułam, że ktoś ściska moja rękę i szepcze moje imię. Odwróciłam się w ego stronę. To Harry.
-Witaj księżniczko- powiedział i pocałował moją rękę.
-Co się stało?- zapytałam szeptem.
-Nie myśl o tym. Masz odpoczywać.- pogłaskał mnie po głowie- Tak bardzo się martwiłem.
-Co z mieszkanie?- zapytałam- Gdzie dziewczyny?
- Nikomu nic się nie stało. Z mieszkania nie wiele się uratowało, ale o nic się nie martw. Dziewczyny zamieszkały u chłopaków i były na wielkich zakupach, tobie też kupiły kilka ciuchów. A ty oczywiście zamieszkasz ze mną. Jutro cię wypisują-powiedział.
-A tak w ogóle jaki dzisiaj dzień?? Która godzina??
-Dziś siódmy sierpień, a teraz jest godzina dwunasta popołudniu. Całą noc słodko spałaś.- powiedział- A, i jeszcze bardzo ważna sprawa masz zakaz denerwowania się, płaczu i nie chce słyszeć, że nie jesteś głodna. Będę cię osobiście karmił- dotknął mojego policzka- Nieźle mnie wystraszyłaś wiesz?
-Dobrze, że jesteś- powiedziałam po czy, wzięłam jego rękę w swoje. Nagle drzwi sali otworzyły się i zobaczyłam w nich Justina.
-Przepraszam, że przeszkadzam..- zaczął.
-Dobrze, że jesteś- powiedziałam - Chcę z tobą porozmawiać. W cztery oczy- spojrzałam na Harrego.
-Jasne- powiedział nie zbyt zadowolony- Będę na korytarzu- zwrócił się do Justina.
Gdy drzwi się zamknęły Jus usiadł na krześle.
-No co jest maleńka??- zapytał.
-Jus...Podjęłam decyzje.....
__________________________________________________
I mamy kolejny! Mam nadzieję, że się podoba?!?!?!
obiecałam się, że będzie ten będzie lepszy, starałam się jak mogłam.
No i jak myślicie kogo wybierze Julia???
czwartek, 7 marca 2013
Rozdział 34 "Zachowujecie sie jak niedorozwinięte dzieci!!"
-Mam coś dla ciebie- powiedział, gdy odsunęliśmy się od siebie wszedł do środka. Popatrzyłam w niebo, tyle gwiazd. Po prostu wymarzona randka, nagle uświadomiłam sobie, że bardzo zranię Harrego i poczułam się z tym okropnie.
-Wszystko w porządku?- zapytał zatroskany. Uśmiechnęłam sie do niego.
-Po prostu myślę- zaczęłam- Justin nie wiem co ze sobą zrobić, co zrobić ze swoim życiem.
Wziął moją rękę w swoje i przyłożył ją sobie do twarzy.
-Nie wiesz czy wybrać mnie czy Harrego?- zapytał. Pokiwałam głową.
-Poczekam ile trzeba- powiedział poważnie- A teraz zgram ci piosenkę.
wziął gitarę, usiadła na przeciw mnie i zaczął śpiewać. Uwielbiam jego głos. gdy skończył zapytał:
-Masz ochotę na długi spacer?
Uśmiechnęłam się.
-Jasne- pociągnęłam go za rękę. Jus zapłacił za kolację i już po chwili szliśmy trzymając się za ręce.
-Nie wiem, czy wiesz, ale uwielbiam cię- stanął na przeciw mnie i dotknął ręką mojego policzka.
-mogę cię pocałować?- szepnął. Milczałam, bo z jednej strony bardzo tego chciałam, ale z drugiej był Harry i czułam się fatalnie.
-Jeżeli nie chcesz...- zaczął. i odsunął się ode mnie. Złapałam go za rękę.
-Jus po prostu daj mi czas- poprosiłam. Chwilę milczał, ale złapał mnie za rękę i znów szliśmy dalej. Gdy po godzinie byliśmy przy szpitalu.
-Dziękuję za wszystko- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Wpadnę jutro- powiedział- O 12 mamy próby- przypomniał. odwróciłam się i weszłam do środka. Iza już nie spała.
-Hej- szepnęła. Podeszłam do jej łóżka.
-Hej. Jak się czujesz?- powiedziałam.
-Bywało lepiej- powiedziała, ale uśmiechnęła się.
-Kiedy cię wypiszą?- usiadłam przy niej.
-Dopiero w przyszłym tygodniu. Nie wiem czy tu wytrzymam- złapałam ja za rękę.
-Muszę ci coś powiedzieć- popatrzył na mnie wyczekująco- Justin wyznał mi miłość.
-Zawsze wiedziałam, że coś do ciebie czuje, ale, że aż tak????-powiedziała zaskoczona.
-Nie wiem co mam zrobić. Zależy mi na nim, ale na Harrym też. Kogo mam wybrać?- zapytałam.
-Nie mam pojęcia, musisz wiedzieć co czujesz- pokręciłam przecząco głową- W głęboko w duszy dobrze wiesz kogo kochasz.
Gadałyśmy chyba do pierwszej w nocy. Liam kilka razy do niej dzwonił, ale ona jest na niego zła, bo widziała jak przytulał sie z Martyną. Nic jej nie powiedziałam co Martyna czuje do Payna, bo powiedziałam mi to w zaufaniu. Ale to nie oznacza, że nie wiedziałam co czuje.
Dopiero o drugiej udało mi się zasnąć.
Obudziłam się o 8 Iza jeszcze spała. Poprawiłam jej kołdrę i poduszkę po czym wyszłam na korytarz. Niall i Dominika szli w moim kierunku.
-Dobrze, że jesteście. Ja muszę już lecieć. Iza jeszcze śpi- powiedziałam.
-Harry czeka na ciebie na dole- powiedzieli. Wróciłam po torebkę i kwiaty i zeszłam na dół. Harold otworzył mi drzwi.
-Dzięki- powiedziałam po czym uśmiechnęłam sie do niego. Jechaliśmy głównie w ciszy
Gdy weszliśmy do mieszkania zapytał:
-Justin dał ci kwiaty?
Pokiwałam głową. Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. muszę być z nim szczera. Nie chcę go okłamywać tak jak on mnie.
-Harry...- zaczęłam- Justin wyznał mi miłość- powiedziałam szybko po czym spuściłam wzrok. Nic nie powiedział, a gdy na niego zerknęłam zauważyłam, że jest wściekły, nie przepraszam wściekły to mało powiedziane.
-Zawsze wiedziałem, że ten debil będzie próbował mi cie odebrać. Spławiałaś go prawda?!?!- wydarł się i zaczął mną potrząsać.
-Całowaliśmy się- powiedziałam. puścił mnie i popatrzył z pogardą- Harry...Nie chciałam....Nigdy nie chciałam cię....
-zmuszał cię do czego??
-Nie. Chcia...Nie chciałam cie skrzywdzić, ale nie mogłam...Chciałam, żeby mnie całował- wydusiłam, a głos mi się łamał. Wiedziałam, że będę się z tym źle czuła, ale nie, że aż tak.- wybacz mi...Proszę.
-Kochasz go?- zapytał smutnie, dopiero teraz zauważyłam, że Styles płaczę. Dotknęłam jego policzek.
-Kocham go...Ale ciebie też- wyszeptałam.
-Ale wybierasz go?- zapytał.
-Nie wiem Harry. Proszę nie gniewaj się, ale potrzebuję czasu.
Dotknął mojego policzka i powiedział:
-Ale i tak ja lepiej całuję- po czym przyciągnął mnie do siebie. Poddałam sie.
Teraz będą mnie całować na zmianę, a ja nie będę mogła się, żadnemu oprzeć. Przecież nie mogę zachowywać się jak szmata???
Odsunęłam się od niego.
-poprosiłam go o czas i ciebie tez o to proszę- powiedziałam i poszłam do siebie.
wzięłam długi prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół zrobić sobie mocną kawę. Jestem zmęczona, ostatnio coraz gorzej i mniej sypiam.
Gdy zjadłam śniadanie poszłam do pokoju Martyny.
-Mogę?- zapytałam. Pokiwała głową. Usiadłam na przeciw niej. Spuściła wzrok, dopiero teraz zaczaiłam, że płacze.
-Co jest?- zapytałam ją zatroskana.
-Igor tu był- szepnęła po czym rozpłakał się na dobre- Groził mi, że jeżeli do niego nie wrócę to skrzywdzi moich przyjaciół.
-Daj spokój, pewnie żartował- pocieszałam ją. -Przecież Igor nie jest przestępcą. Nie zwracaj na niego uwagi.
-Boję się- powiedziała- Nie wróciłaś dzisiaj na noc- powiedziałam po chwili.
-Byłam u Izy.-Popatrzyłam na nią surowo, spuściła zmieszana wzrok.- Rozumiem, że zależy co na Liama, ale Iza to twoja przyjaciółka.
-Wiem, ale...Ja go kocham- powiedziała zrezygnowana.
-Julia!!!- krzyknął ktoś na dole.
-Już idę- zawołałam, gdy wstawał z łóżka- Zastanów się kto jest dla ciebie ważniejszy- powiedziałam i zeszłam na dół. To był Justin.
-Hej- rzuciłam i poszłam do kuchni po telefon.
-czekaj. Mam coś dla ciebie- powiedział. Odwróciłam się zaskoczona- Proszę.Podał mi wielkie pudło. Otworzyłam go, a w środku był mały piesek. Labrador.
-Boże! Jaki słodki!- krzyknęłam i wyjęłam malca z pudełka. Od razu przylgnął do mnie. Cały się biedak trząsł, pewnie bardzo się bał.
-jest mój?- zapytałam szczęśliwa.
-Jasne- powiedziała Jus.
-I załatwiłem nam dzisiaj wolne. Musisz się z nim zapoznać. Nie możemy zostawić go samego już w pierwszym dniu.
Przytuliłam malca. Muszę iść do sklepu kupić potrzebne dla niego rzeczy.
-A i tu masz wszystkie przybory dla.... No właśnie jak go nazwiesz?- zapytał. Zastanawiałam się chwilę.
-Może Lary?- zapytałam po chwili.
-Świetny pomysł- pochwalił mnie.- Lary- pogłaskał pieska po głowie- Będę uciekał. Powinien się oswoić, nie chcę przeszkadzać- powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł.
-Ale jesteś słodki!- mówiłam do małego, gdy nagle usłyszałam krzyki na podwórku.
-Harry! Justin! Przestańcie!- krzyczał...chyba Zayn.
-Wybacz Lary, ale muszę zobaczyć co się dzieje- powiedziałam po czym wybiegłam z mieszkania. Na schodach Harry bił się z Justinem. JB był cały zakrwawiony.
Podbiegłam do nich szybko.
-Chłopaki przestańcie!- błagałam. Ale nie- Jeżeli natychmiast nie przestaniecie, nie macie czego u mnie szukać!!!!- wydarłam się.
Od razu przestali i popatrzyli na mnie litościwie.
-Przepraszam. trochę mnie poniosło- powiedział Harry.
-Ja też przepraszam.- powiedziała Justin.
Pokręciłam z niedowierzanie głową i wróciłam do środka.
-Czekaj!- Harry zatrzymał mnie- Możemy porozmawiać???
-Oj, daj mi spokój. Zachowujecie sie jak niedorozwinięte dzieci!!
Wkurzona weszłam do środka. Harry biegł za mną.
-Błagam cię! Nie gniewaj się. po prostu jestem zazdrosny i nie chcę, żeby kręcił się blisko ciebie, a, gdy go zobaczyłem jak wychodzi z twojego mieszkania....-mówił.
-Daruj sobie!- zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Lary od razu do mnie podbiegł. Wzięłam go na ręce i zaniosłam do pokoju. Położyliśmy się w na łóżku, a ja starałam się nie myśleć.
________________________________________________
Głupio jak zwykle. Sorrki, jestem chora i chyba za bardzo boli mnie głowa, ale następny będzie lepszy obiecuję <33333
-Wszystko w porządku?- zapytał zatroskany. Uśmiechnęłam sie do niego.
-Po prostu myślę- zaczęłam- Justin nie wiem co ze sobą zrobić, co zrobić ze swoim życiem.
Wziął moją rękę w swoje i przyłożył ją sobie do twarzy.
-Nie wiesz czy wybrać mnie czy Harrego?- zapytał. Pokiwałam głową.
-Poczekam ile trzeba- powiedział poważnie- A teraz zgram ci piosenkę.
wziął gitarę, usiadła na przeciw mnie i zaczął śpiewać. Uwielbiam jego głos. gdy skończył zapytał:
-Masz ochotę na długi spacer?
Uśmiechnęłam się.
-Jasne- pociągnęłam go za rękę. Jus zapłacił za kolację i już po chwili szliśmy trzymając się za ręce.
-Nie wiem, czy wiesz, ale uwielbiam cię- stanął na przeciw mnie i dotknął ręką mojego policzka.
-mogę cię pocałować?- szepnął. Milczałam, bo z jednej strony bardzo tego chciałam, ale z drugiej był Harry i czułam się fatalnie.
-Jeżeli nie chcesz...- zaczął. i odsunął się ode mnie. Złapałam go za rękę.
-Jus po prostu daj mi czas- poprosiłam. Chwilę milczał, ale złapał mnie za rękę i znów szliśmy dalej. Gdy po godzinie byliśmy przy szpitalu.
-Dziękuję za wszystko- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Wpadnę jutro- powiedział- O 12 mamy próby- przypomniał. odwróciłam się i weszłam do środka. Iza już nie spała.
-Hej- szepnęła. Podeszłam do jej łóżka.
-Hej. Jak się czujesz?- powiedziałam.
-Bywało lepiej- powiedziała, ale uśmiechnęła się.
-Kiedy cię wypiszą?- usiadłam przy niej.
-Dopiero w przyszłym tygodniu. Nie wiem czy tu wytrzymam- złapałam ja za rękę.
-Muszę ci coś powiedzieć- popatrzył na mnie wyczekująco- Justin wyznał mi miłość.
-Zawsze wiedziałam, że coś do ciebie czuje, ale, że aż tak????-powiedziała zaskoczona.
-Nie wiem co mam zrobić. Zależy mi na nim, ale na Harrym też. Kogo mam wybrać?- zapytałam.
-Nie mam pojęcia, musisz wiedzieć co czujesz- pokręciłam przecząco głową- W głęboko w duszy dobrze wiesz kogo kochasz.
Gadałyśmy chyba do pierwszej w nocy. Liam kilka razy do niej dzwonił, ale ona jest na niego zła, bo widziała jak przytulał sie z Martyną. Nic jej nie powiedziałam co Martyna czuje do Payna, bo powiedziałam mi to w zaufaniu. Ale to nie oznacza, że nie wiedziałam co czuje.
Dopiero o drugiej udało mi się zasnąć.
Obudziłam się o 8 Iza jeszcze spała. Poprawiłam jej kołdrę i poduszkę po czym wyszłam na korytarz. Niall i Dominika szli w moim kierunku.
-Dobrze, że jesteście. Ja muszę już lecieć. Iza jeszcze śpi- powiedziałam.
-Harry czeka na ciebie na dole- powiedzieli. Wróciłam po torebkę i kwiaty i zeszłam na dół. Harold otworzył mi drzwi.
-Dzięki- powiedziałam po czym uśmiechnęłam sie do niego. Jechaliśmy głównie w ciszy
Gdy weszliśmy do mieszkania zapytał:
-Justin dał ci kwiaty?
Pokiwałam głową. Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. muszę być z nim szczera. Nie chcę go okłamywać tak jak on mnie.
-Harry...- zaczęłam- Justin wyznał mi miłość- powiedziałam szybko po czym spuściłam wzrok. Nic nie powiedział, a gdy na niego zerknęłam zauważyłam, że jest wściekły, nie przepraszam wściekły to mało powiedziane.
-Zawsze wiedziałem, że ten debil będzie próbował mi cie odebrać. Spławiałaś go prawda?!?!- wydarł się i zaczął mną potrząsać.
-Całowaliśmy się- powiedziałam. puścił mnie i popatrzył z pogardą- Harry...Nie chciałam....Nigdy nie chciałam cię....
-zmuszał cię do czego??
-Nie. Chcia...Nie chciałam cie skrzywdzić, ale nie mogłam...Chciałam, żeby mnie całował- wydusiłam, a głos mi się łamał. Wiedziałam, że będę się z tym źle czuła, ale nie, że aż tak.- wybacz mi...Proszę.
-Kochasz go?- zapytał smutnie, dopiero teraz zauważyłam, że Styles płaczę. Dotknęłam jego policzek.
-Kocham go...Ale ciebie też- wyszeptałam.
-Ale wybierasz go?- zapytał.
-Nie wiem Harry. Proszę nie gniewaj się, ale potrzebuję czasu.
Dotknął mojego policzka i powiedział:
-Ale i tak ja lepiej całuję- po czym przyciągnął mnie do siebie. Poddałam sie.
Teraz będą mnie całować na zmianę, a ja nie będę mogła się, żadnemu oprzeć. Przecież nie mogę zachowywać się jak szmata???
Odsunęłam się od niego.
-poprosiłam go o czas i ciebie tez o to proszę- powiedziałam i poszłam do siebie.
wzięłam długi prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół zrobić sobie mocną kawę. Jestem zmęczona, ostatnio coraz gorzej i mniej sypiam.
Gdy zjadłam śniadanie poszłam do pokoju Martyny.
-Mogę?- zapytałam. Pokiwała głową. Usiadłam na przeciw niej. Spuściła wzrok, dopiero teraz zaczaiłam, że płacze.
-Co jest?- zapytałam ją zatroskana.
-Igor tu był- szepnęła po czym rozpłakał się na dobre- Groził mi, że jeżeli do niego nie wrócę to skrzywdzi moich przyjaciół.
-Daj spokój, pewnie żartował- pocieszałam ją. -Przecież Igor nie jest przestępcą. Nie zwracaj na niego uwagi.
-Boję się- powiedziała- Nie wróciłaś dzisiaj na noc- powiedziałam po chwili.
-Byłam u Izy.-Popatrzyłam na nią surowo, spuściła zmieszana wzrok.- Rozumiem, że zależy co na Liama, ale Iza to twoja przyjaciółka.
-Wiem, ale...Ja go kocham- powiedziała zrezygnowana.
-Julia!!!- krzyknął ktoś na dole.
-Już idę- zawołałam, gdy wstawał z łóżka- Zastanów się kto jest dla ciebie ważniejszy- powiedziałam i zeszłam na dół. To był Justin.
-Hej- rzuciłam i poszłam do kuchni po telefon.
-czekaj. Mam coś dla ciebie- powiedział. Odwróciłam się zaskoczona- Proszę.Podał mi wielkie pudło. Otworzyłam go, a w środku był mały piesek. Labrador.
-Boże! Jaki słodki!- krzyknęłam i wyjęłam malca z pudełka. Od razu przylgnął do mnie. Cały się biedak trząsł, pewnie bardzo się bał.
-jest mój?- zapytałam szczęśliwa.
-Jasne- powiedziała Jus.
-I załatwiłem nam dzisiaj wolne. Musisz się z nim zapoznać. Nie możemy zostawić go samego już w pierwszym dniu.
Przytuliłam malca. Muszę iść do sklepu kupić potrzebne dla niego rzeczy.
-A i tu masz wszystkie przybory dla.... No właśnie jak go nazwiesz?- zapytał. Zastanawiałam się chwilę.
-Może Lary?- zapytałam po chwili.
-Świetny pomysł- pochwalił mnie.- Lary- pogłaskał pieska po głowie- Będę uciekał. Powinien się oswoić, nie chcę przeszkadzać- powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł.
-Ale jesteś słodki!- mówiłam do małego, gdy nagle usłyszałam krzyki na podwórku.
-Harry! Justin! Przestańcie!- krzyczał...chyba Zayn.
-Wybacz Lary, ale muszę zobaczyć co się dzieje- powiedziałam po czym wybiegłam z mieszkania. Na schodach Harry bił się z Justinem. JB był cały zakrwawiony.
Podbiegłam do nich szybko.
-Chłopaki przestańcie!- błagałam. Ale nie- Jeżeli natychmiast nie przestaniecie, nie macie czego u mnie szukać!!!!- wydarłam się.
Od razu przestali i popatrzyli na mnie litościwie.
-Przepraszam. trochę mnie poniosło- powiedział Harry.
-Ja też przepraszam.- powiedziała Justin.
Pokręciłam z niedowierzanie głową i wróciłam do środka.
-Czekaj!- Harry zatrzymał mnie- Możemy porozmawiać???
-Oj, daj mi spokój. Zachowujecie sie jak niedorozwinięte dzieci!!
Wkurzona weszłam do środka. Harry biegł za mną.
-Błagam cię! Nie gniewaj się. po prostu jestem zazdrosny i nie chcę, żeby kręcił się blisko ciebie, a, gdy go zobaczyłem jak wychodzi z twojego mieszkania....-mówił.
-Daruj sobie!- zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Lary od razu do mnie podbiegł. Wzięłam go na ręce i zaniosłam do pokoju. Położyliśmy się w na łóżku, a ja starałam się nie myśleć.
________________________________________________
Głupio jak zwykle. Sorrki, jestem chora i chyba za bardzo boli mnie głowa, ale następny będzie lepszy obiecuję <33333
piątek, 1 marca 2013
Heyy
Cześć....!
Zapraszam Was na nowego bloga, którego założyłam z przyjaciółką.
Oto link:
http://belive-in-yourself.blogspot.com/
Za niedługo dodamy rozdział.
Prosimy o komentarze.. ;D
Pozdrawiam :*
Zapraszam Was na nowego bloga, którego założyłam z przyjaciółką.
Oto link:
http://belive-in-yourself.blogspot.com/
Za niedługo dodamy rozdział.
Prosimy o komentarze.. ;D
Pozdrawiam :*
czwartek, 28 lutego 2013
Rozdział 33 'Dowiesz się gdy będziemy na miejscu"
Wróciłam do domu po czym zaczęłam się szykować na kolację z Justinem.
Nawet nie wiem co na siebie włożyć. Nie wiem gdzie mnie zabierze. Po
krótkim namyśle wybrałam to. Włosy rozpuściłam.
Zeszłam na dół. Była 17. 33. Ponieważ miałam jeszcze sporo czasu postanowiłam pomalować jeszcze paznokcie. Po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Justin.
-Ślicznie wyglądasz- powiedział. Uśmiechnął się czarująco.
-Ty też się wystroiłeś.- zauważyłam. Złapał mnie za rękę.
-Idziemy?- zapytał, a głos mu zadrżała.
-Justin wszystko w porządku? Masz spocone ręce, głos ci drży. Co jest?
-Dowiesz się, gdy będziemy na miejscu- powiedział tajemniczo. Ale nadal czymś się denerwował. Położyłam dłoń na jego ramieniu. Wydawało mi się, że od razu się rozluźnił. Patrzył na nasze ręce, a po chwili splótł nasz palce. spojrzał mi w oczy. Było w nich coś innego, dziwnego, coś czego nigdy przedtem nie widziałam. Ale nie potrafiłam rozgryśc co. Nie komentowałam jego zachowania, uśmiechnęłam się tylko. No nie powiem, że nie podobało mi się, że trzyma mnie za ręce.To było całkiem miłe uczucie. Nie będę ukrywać co czuję. W zasadzie nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale na pewno bardzo, bardzo go lubię.. ale z drugiej strony jest Harry, do którego czuję coś więcej.
Zamknęłam mieszkanie i ruszyłam za Justinem do jego auta. W drodze cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Było miło. Jus zapomniał o stresie. Jechaliśmy około 20 minut. Zatrzymaliśmy się obok Tamizy. Było ślicznie. Zaczynało się ściemniac. Szliśmy kawałek wzdłuż rzeki, tak blisko siebie, że nasze ramienia co chwila się dotykały. Doszliśmy do pięciogwiazdkowej restauracji. . Zszokowało mnie to. Spojrzałam na swój ubiór.
-Mogłeś mi powiedzieć. Bym się lepiej ubrała.
-Wyglądasz niesamowicie...Jesteś niesamowita- zatrzymał się i stanął przede mną. zawstydziłam się, rumieńce zalały moje policzki, więc spuściłam wzrok, żeby tego nie zobaczył.Przy Justinie zawsze czułam się swobodnie, ale nie teraz. Ujął moja twarz w dłonie i ją uniósł. Znów spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
-Lubię kiedy się rumienisz, a szczególnie z mojego powodu.
Zamurowało mnie. Cichy głosik w mojej głowie się zaciął i ciągle mówił; "Awwwwwww.!!! " Nie mogłam się poruszyć. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Nasze twarze się zbliżały. Nagle z restauracji wyszłam śmiejąca się para. Otrzeźwiło nas, ale nadal byliśmy blisko siebie. Boże co ja robię?!?!?! Chwilę tak staliśmy, ale Justin [na szczęście] ocknął i się odsunął.
-To...... wchodzimy?
-Jasne.
I za rękę weszliśmy do środka. Kelner zaprowadził nas na nach, po czym poszedł po nasze zamówienia.
Zaniemówiłam. Wszystko wyglądało cudownie. Na środku dachu stało mały stolik. Był zastawiony, a na nim znajdował się wazonik z biała róża. Sweet... Podeszłam do krawędzi dachu i spojrzałam na widoki. Było widać podświetlony Big Ben i Tower Bridge. Zachwycałam się tym wszystkim, gdy Justin do mnie podszedł wręczył mi piękny bukiet czerwonych róż.
Usiedliśmy i po chwili zapadła niezręczna cisza. Kelner przyniósł jedzenie i zostawił nas samych. Gadaliśmy o piosence, pracy Justina itp. Gdy skończyliśmy jeść Justin znów był zdenerwowany. Wstał i zaczął nerwowo chodzi w tę i z powrotem. Podeszłam do niego i zatrzymałam.
-Hej. Co jest? Powiesz mi wreszcie?- przemówiłam do niego delikatnie.
Bo ja..- zaczął-...Yyyy...Weź się w garść chłopie- powiedział do siebie- Muszę ci coś powiedzieć.
Popatrzyłam na niego pytająco.
-Poznałem dziewczynę. Ona jest cudowna. Jest piękna, mądra, utalentowana, miła urocza...I chyba się w niej zakochałem. Co mam zrobić.
Trochę mnie to zabolało, no ale dlaczego Justin nie miałby ułożyć sobie życia?? Ale przedtem prawie się pocałowaliśmy nie?Czy miałam halucynacje?? Ale nie okazałam tego.
-Myślę, że powinieneś jej powiedzieć. Jesteś świetny.
- Boję się, że nie czuje tego co ja..
-Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.
Stanął do mnie tyłem i nic nie mówił. Po kilku minutach odwrócił się do mnie i położył mi dłoń na policzku.
-Kocham cię- powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Co?- szepnęłam.
-Kocham cię- powtórzył i się pochylił. Zatrzymał się milimetr od mojej twarzy, jakby dając mi czas na odsunięcie się albo powiedzenie "Chyba oszalałeś", ale nie zrobiłam tego. Bardzo chciałam poczuć smak jego ust. Delikatnie musnął moje usta. To było lekkie jak dotyk motyla. I słodkie. Smakował czekoladą i truskawkami, które przed chwilą jedliśmy. Odsunął się minimalnie. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Nie wiem, co mnie do tego nakłoniła, ale zacisnęłam ręce na jego koszuli i przyciągnęłam do siebie. Stykaliśmy się ciałami. Justina zdziwiła ta reakcja.
-Myślałem, że będziesz zła. Wiem, że czujesz coś do Harrego.
-Pogodziłam się z Harry, ale wątpię, żebyśmy kiedykolwiek byli razem.
-Ale...
-Nie chcę o tym gadac...
-Masz rację. Chce cię jeszcze raz pocałować. Nie zdajesz sobie sprawy jak długo na to czekałem.- wymruczał i wpił się w moje usta. Objęłam go za szyję, a on objął mnie w talii. Całował naprawdę dobrze. Dlatego bez wahania odwzajemniłam pocałunek. Podczas tego zrozumiałam jak bardzo mi na nim zależy i że nie mogę go stracic..
______________________________________
Dziękuję Dreamer za pomoc.... <333
Przepraszam, że taki krótki, ale ten rozdział pewnie by nie powstał gdyby nie jej pomoc.
Mam nadzieję, że się spodoba??
Zeszłam na dół. Była 17. 33. Ponieważ miałam jeszcze sporo czasu postanowiłam pomalować jeszcze paznokcie. Po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Justin.
-Ślicznie wyglądasz- powiedział. Uśmiechnął się czarująco.
-Ty też się wystroiłeś.- zauważyłam. Złapał mnie za rękę.
-Idziemy?- zapytał, a głos mu zadrżała.
-Justin wszystko w porządku? Masz spocone ręce, głos ci drży. Co jest?
-Dowiesz się, gdy będziemy na miejscu- powiedział tajemniczo. Ale nadal czymś się denerwował. Położyłam dłoń na jego ramieniu. Wydawało mi się, że od razu się rozluźnił. Patrzył na nasze ręce, a po chwili splótł nasz palce. spojrzał mi w oczy. Było w nich coś innego, dziwnego, coś czego nigdy przedtem nie widziałam. Ale nie potrafiłam rozgryśc co. Nie komentowałam jego zachowania, uśmiechnęłam się tylko. No nie powiem, że nie podobało mi się, że trzyma mnie za ręce.To było całkiem miłe uczucie. Nie będę ukrywać co czuję. W zasadzie nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale na pewno bardzo, bardzo go lubię.. ale z drugiej strony jest Harry, do którego czuję coś więcej.
Zamknęłam mieszkanie i ruszyłam za Justinem do jego auta. W drodze cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Było miło. Jus zapomniał o stresie. Jechaliśmy około 20 minut. Zatrzymaliśmy się obok Tamizy. Było ślicznie. Zaczynało się ściemniac. Szliśmy kawałek wzdłuż rzeki, tak blisko siebie, że nasze ramienia co chwila się dotykały. Doszliśmy do pięciogwiazdkowej restauracji. . Zszokowało mnie to. Spojrzałam na swój ubiór.
-Mogłeś mi powiedzieć. Bym się lepiej ubrała.
-Wyglądasz niesamowicie...Jesteś niesamowita- zatrzymał się i stanął przede mną. zawstydziłam się, rumieńce zalały moje policzki, więc spuściłam wzrok, żeby tego nie zobaczył.Przy Justinie zawsze czułam się swobodnie, ale nie teraz. Ujął moja twarz w dłonie i ją uniósł. Znów spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
-Lubię kiedy się rumienisz, a szczególnie z mojego powodu.
Zamurowało mnie. Cichy głosik w mojej głowie się zaciął i ciągle mówił; "Awwwwwww.!!! " Nie mogłam się poruszyć. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Nasze twarze się zbliżały. Nagle z restauracji wyszłam śmiejąca się para. Otrzeźwiło nas, ale nadal byliśmy blisko siebie. Boże co ja robię?!?!?! Chwilę tak staliśmy, ale Justin [na szczęście] ocknął i się odsunął.
-To...... wchodzimy?
-Jasne.
I za rękę weszliśmy do środka. Kelner zaprowadził nas na nach, po czym poszedł po nasze zamówienia.
Zaniemówiłam. Wszystko wyglądało cudownie. Na środku dachu stało mały stolik. Był zastawiony, a na nim znajdował się wazonik z biała róża. Sweet... Podeszłam do krawędzi dachu i spojrzałam na widoki. Było widać podświetlony Big Ben i Tower Bridge. Zachwycałam się tym wszystkim, gdy Justin do mnie podszedł wręczył mi piękny bukiet czerwonych róż.
Usiedliśmy i po chwili zapadła niezręczna cisza. Kelner przyniósł jedzenie i zostawił nas samych. Gadaliśmy o piosence, pracy Justina itp. Gdy skończyliśmy jeść Justin znów był zdenerwowany. Wstał i zaczął nerwowo chodzi w tę i z powrotem. Podeszłam do niego i zatrzymałam.
-Hej. Co jest? Powiesz mi wreszcie?- przemówiłam do niego delikatnie.
Bo ja..- zaczął-...Yyyy...Weź się w garść chłopie- powiedział do siebie- Muszę ci coś powiedzieć.
Popatrzyłam na niego pytająco.
-Poznałem dziewczynę. Ona jest cudowna. Jest piękna, mądra, utalentowana, miła urocza...I chyba się w niej zakochałem. Co mam zrobić.
Trochę mnie to zabolało, no ale dlaczego Justin nie miałby ułożyć sobie życia?? Ale przedtem prawie się pocałowaliśmy nie?Czy miałam halucynacje?? Ale nie okazałam tego.
-Myślę, że powinieneś jej powiedzieć. Jesteś świetny.
- Boję się, że nie czuje tego co ja..
-Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.
Stanął do mnie tyłem i nic nie mówił. Po kilku minutach odwrócił się do mnie i położył mi dłoń na policzku.
-Kocham cię- powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Co?- szepnęłam.
-Kocham cię- powtórzył i się pochylił. Zatrzymał się milimetr od mojej twarzy, jakby dając mi czas na odsunięcie się albo powiedzenie "Chyba oszalałeś", ale nie zrobiłam tego. Bardzo chciałam poczuć smak jego ust. Delikatnie musnął moje usta. To było lekkie jak dotyk motyla. I słodkie. Smakował czekoladą i truskawkami, które przed chwilą jedliśmy. Odsunął się minimalnie. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Nie wiem, co mnie do tego nakłoniła, ale zacisnęłam ręce na jego koszuli i przyciągnęłam do siebie. Stykaliśmy się ciałami. Justina zdziwiła ta reakcja.
-Myślałem, że będziesz zła. Wiem, że czujesz coś do Harrego.
-Pogodziłam się z Harry, ale wątpię, żebyśmy kiedykolwiek byli razem.
-Ale...
-Nie chcę o tym gadac...
-Masz rację. Chce cię jeszcze raz pocałować. Nie zdajesz sobie sprawy jak długo na to czekałem.- wymruczał i wpił się w moje usta. Objęłam go za szyję, a on objął mnie w talii. Całował naprawdę dobrze. Dlatego bez wahania odwzajemniłam pocałunek. Podczas tego zrozumiałam jak bardzo mi na nim zależy i że nie mogę go stracic..
______________________________________
Dziękuję Dreamer za pomoc.... <333
Przepraszam, że taki krótki, ale ten rozdział pewnie by nie powstał gdyby nie jej pomoc.
Mam nadzieję, że się spodoba??
Subskrybuj:
Posty (Atom)