sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 26 "Przepraszam nie chciałem"

         Gotta be you

   ********** Iza**************
Gdy Julia wyszła, Harry szybko wybiegł za nią.
   -Przepraszam, nie chciałem- powiedział zawstydzony Justin i także udał się do wyjścia.
   -Chyba powinnam wrócić i porozmawiać z Julią- powiedziałam.
   -My też już się zbieramy- powiedziała Martyna, trzymając Igora za rękę.
   -Ja zostanę pomóc wszystko posprzątać- zaoferowała się Dominika. Pokiwałam głową.
   -Dobra to zbieramy się- powiedziałam. Pocałowałam Liama w policzek i wyszłam z domu Malika.  Zamówiliśmy taksówkę i już po chwili  byliśmy w apartamencie. Od razu ruszyłam do sypialni Julii. Brunetka leżała na łóżku. Płakała. Szybko podbiegłam do niej. Spojrzała na mnie. Oczy miała czerwone i napuchnięte.
   -Ciii- powiedziałam i przytuliłam ją.
   -Iza mam dość- szepnęła- Miało być lepiej.
   -Będzie- zapewniłam ją- tylko się uspokój.
   -Myślałam, że może jakoś wszystko się ułoży.
Znów zaczęła płakać. Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Biedaczka bardzo cierpi. Jak Harry mógł ją tak potraktować?
   -Zostać z tobą?- zapytałam.  Pokiwała głową. Siedziałam u mnie kilka godzin, czyli do 5 rano.

**********Julia************
Rano obudziłam się o 11. Wzięłam długi prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. Martyna i Iza jadły śniadanie.
   -Wychodzę!- krzyknęłam i wyszłam z budynku.
   -Julia!- krzyknął, no właśnie kto? Szybko się odwróciłam. Justin.
   -Przepraszam za wczoraj- powiedział.
   -Daj spokój- poprosiłam.
   -Gdybym wiedział...- mówił.
   -Powiedziałam, że nic się nie stało!- krzyknęłam. Miałam tak dość tej sytuacji.
   -Przepraszam- powiedział.
   -dobra wiesz co, muszę iść. - powiedziałam i po chwili zniknęłam za rogiem. Szłam do parku, gdziekolwiek, byle dalej.  Nie tak to sobie wyobrażałam. Jest... no bądźmy szczerzy do dupy. 
Chodziłam z dwie godziny. Oczywiście, było kilka, a w zasadzie kilkanaście telefonów.  Ale wszystkie zignorowałam. Nie można mieć nawet chwili spokoju!!!! Chcę do domu!!!!! (chodzi mi o dom w Polsce). Może to nie jest wcale taki zły pomysł. Taki odpoczynek na kilka dni??? Postanowiłam wrócić do mieszkania.
   -Gdzie byłaś?- zapytałam zatroskana Iza.
   -Nie masz telefonu?- zapytała w tym samym czasie Dominika.
   -Martwiłyśmy się o ciebie!-n powiedziałam oburzona Martyna.
   -Darujcie sobie- powiedziałam zirytowana- Jadę na kilka dni do domu- powiedziałam i udałam się do sypialni. 
   -Nie możesz!!!- krzyknęła Martyna- Jutro mam urodziny!!
   -Serio??? Kompletnie zapomniałam. Dobrze pojadę po jutrze- powiedziałam.
Pokiwały głową.
   -A i jutro robię imprezę- powiedziałam.
   -A dzisiaj idziemy shopping!!!- krzyknęła zadowolona Iza.  One to zawsze wiedzą jak poprawić mi humor.  Wydałam chyba z 200 funtów ( około. 1000zł).  Ale dziewczyny nie były o wiele gorsze. Najmniej kupiła sobie Martyna, bo przecież nie dawno była na zakupach.  Gdy wróciłyśmy każda poszła do siebie. Rozpakowałam wszystko i zeszłam na dół. w kuchni siedzieli chłopacy.
   -Cześć- powiedzieli wszyscy (Niall, Lou, Liam, Zayn i Harry)
   -Hej- powiedziałam i wyszłam na balkon. Po chwili obok mnie zjawił się Zayn.
   -Przepraszam za wczoraj- powiedziałam.
   -Daj spokój to nie twoja wina- powiedział i objął mnie ramieniem. Oparłam głowę o jego klatę.
   -Dzięki- powiedziałam. jest zawsze blisko, wtedy kiedy go potrzebuję.
Nagle ktoś odchrząknął. Szybko się odwróciliśmy. Harry.
   -Mógłbyś zostawić nas samych?- poprosił.
Zayn pokiwał głową.
    -Nie chcę z tobą rozmawiać- powiedziałam wprost, kiedy Zayn wszedł do środka.
    - Ja...przecież wszystko zaczęło się układać- powiedział. Parsknęłam.
    -Chyba pomiędzy tobą a Taylor- ucięłam.
    -Czy ona coś ci powiedziała?- zapytał.
    -To, że spaliście razem- powiedziałam- Ale ty pewnie tego nie pamiętasz, bo zbyt często to robisz prawda? Gubisz się kiedy  i z kim? A może z dwiema na raz?
   -Przestań!
   -Prawda boli. No niestety. Bardzo ci współczuję- powiedziałam- uważaj bo jeszcze zostaniesz tatusiem. A może już jesteś.
   - Takie masz o mnie zdanie?- zapytał urażony.
   -Wiesz nauczyłam sie, że lepiej mówić co się myśli. Wtedy nie rani się osób dookoła. ty taż tak robisz co nie?
Pokręcił z niedowierzaniem głową.
   -Zmieniłaś się- powiedział.
   -Tak- przyznałam- Jestem szczera do bólu i jest mi z tym dobrze, bo chociaż raz nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku.
   -Chcesz powiedzieć, że cie skrzywdziłem?- zapytał, a w jego oczach zobaczyłam smutek.
   -A co myślałeś, że mnie uszczęśliwiasz? tym wszystkim?- mówiłam coraz bardziej zdziwiona, zła i zawiedziona.
   -Nie miałem zamiaru..- zaczął. Poczułam, że w oczach zbierają się łzy, których nie zdołam powstrzymać. I już po chwili  spływały po moich policzkach.
   -Myślałem, że będziemy szczęśliwi- powiedział- Ale...
   -Nie miałeś do mnie zaufania- powiedziałam- A przecież to podstawowa rzecz.- mówiłam, a łzy spływały po policzkach coraz częściej
   -Ale mówiłaś, że nie jesteś pewna swoich uczuć- mówił- Bałem się, że cię stracę.- gdy zauważył moje łzy, podniósł rękę, aby mi je zetrzeć. Odepchnęłam ją.
   -Zawsze byłam z tobą szczera. Gdybym mi na tobie nie zależało powiedziałabym ci.
   -Wiem i dlatego chcę... Wybacz mi proszę.
   -Nie- odpowiedziałam. Nie wiem dlaczego, choć miałam ochotę zadawać mu ból, nie czułam się dzięki temu ani trochę lepiej, wręcz przeciwnie czułam się podle- A teraz możesz mnie przepuścić?- zapytałam podchodząc do niego. Przesunął się zrezygnowany.
 -Julia?- zapytał delikatnie. Odwróciłam się do niego- Naprawdę tak źle o mnie myślisz?
Odwróciłam się i weszłam zapłakana do środka. ignorując jego pytanie.

5 komentarzy:

  1. Wow ! Genialny < 3
    Widać, że Harre'mu zależy.
    Do następnego ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ! OMG !! Normalnie aż mi sie płakać chce ;'( Widać , że Harrusiowi zależy na Juli i jej na nim chyba też co !!?? ;> Next ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG.!! Ale Harrry jest słodki... Zakochał się chłopak.!! <3 czekam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG..! Jak nie dodasz szybko następnego to cię kulturalnie zabiję..:D A co tam pofatyguję się do Cerekwi.<3 Czekam i wiesz powiem, że genialne i jestem szczera..:*

    OdpowiedzUsuń